Kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie chce zmienić kierunek studiów albo uczelnię. Wybrały fatalnie studia i myślą „jak do tego doszło, nie wiem”. Chcesz się znaleźć w tym gronie sfrustrowanych studentek i studentów? Zapraszamy – 10 porad jak wybrać, aby tego potem żałować.
W październiku ruszają zajęcia na uczelniach. W zależności od rocznika liczba studentów pierwszego roku „buja się” w okolicach 300 tys. z większym lub mniejszym hakiem. To jest ten moment, kiedy marzenia nastolatków stykają się z akademicką rzeczywistością i niestety jest to czasami zderzenie muchy z pociągiem pancernym. Wystarczy wspomnieć, że „bieżący” maturzyści to tylko część studentów pierwszego roku na kierunkach licencjackich, inżynierskich i jednolitych magisterskich. Jeśli co roku maturę zdaje około 230 tysięcy maturzystów, to przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy „pierwszaków”, to studenci, którym „nie wyszło” i dostali się na studia ponownie. Odpadli po sesji (najczęściej na pierwszym roku), albo sami stwierdzili „to nie dla mnie, szukam czegoś innego”. Mamy dla Ciebie 10 wskazówek, jeśli chcesz żałować swoich wyborów rekrutacyjnych.
- 1. Wszyscy mają mambę | Wybierz “modny” kierunek
- 2. Najbardziej lubimy znane piosenki | Wybierz “znany” kierunek
- 3. Mniemanologia stosowana | Wybierz “ciekawy” kierunek
- 4. Kasa, misiu, kasa | Wybierz kierunek “dający dobre zarobki”
- 5. Marian, tu jest jakby luksusowo | Wybierz “najlepszy” kierunek
- 6. Studia pi-pi-pi | Wybierz “wypromowany” kierunek
- 7. Studia z fejsbuka | Wybierz kierunek z “soszalów”
- 8. Idziemy razem na studia | Wybierz “ten sam” kierunek
- 9. Halo dziekanat? Tu mama studenta | Wybierz kierunek “jak mówią rodzice”
- 10. Jak do tego doszło, nie wiem | Wybierz”łatwy” kierunek
- Czy może być gorzej?
1. Wszyscy mają mambę | Wybierz “modny” kierunek
Jakie są najpopularniejsze kierunki studiów w Polsce? Gdzie na studia „idą wszyscy”? Jakie są najbardziej oblegane uczelnie? Gdzie przyjmują najwięcej studentów na pierwszy rok? Wszystkie te pytania są związane z kierowaniem się modą przy wyborze kierunku studiów. Tak, to podobne zjawisko, jak w trendach przy fasonie butów albo torebek. Dlaczego dany kierunek jest modny? Bo jest popularny. A dlaczego jest popularny? Bo jest modny. Widzimy to, obserwując, na jakie kierunki z roku na rok, garnie się najwięcej kandydatów (poza kategorią „Kasa misiu, kasa” – zobacz niżej). W dużej części przypadków trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie, dlaczego w czołówce najbardziej obleganych kierunków pojawiają się bardzo wąskie, wyspecjalizowane, wręcz hermetyczne kierunki. Na przykład jakiś czas temu brylowała chemia kryminalistyczna albo sądowa. Jestem przekonany, że aplikowały na nią nawet osoby, dla których sama chemia jest średnio interesująca. Za to naoglądały się seriali typu CSI i postanowiły „też tak chcę”. Takich kierunków „modnych” jest mnóstwo. „Wszyscy” tam idą, idziesz i Ty. A jeśli dobrze zdasz maturę z przedmiotów branych pod uwagę w rekrutacji albo wystartujesz na uczelnię z wielką liczbą miejsc na pierwszym roku, być może się dostaniesz. A potem moda przeminie, a Ty zostaniesz ze swoim wyborem do niedawna „gorącego” kierunku i zaczniesz szukać innego kierunku, żeby zdawać ponownie na studia.
Czy to znaczy, że masz omijać kierunki, na które właśnie nastała moda? Nie. Ale zastanów się, czy poza popularnością mają dla Ciebie inne atuty.
2. Najbardziej lubimy znane piosenki | Wybierz “znany” kierunek
Lubię chemię w szkole, pójdę na studia chemiczne. Świetnie mi idzie historia, idę na studia historyczne. Lubię rysować, mam dobrą realistyczną kreskę, zdaję na architekturę. Chcę być inżynierem budowlanym, muszę iść na kierunek budownictwo. Chcę być nauczycielką, startuję na pedagogikę. Tak, takie podejście do wyboru studiów jest jak najbardziej naturalne, bo jest najprostsze. Wybierając studia mamy z tyłu głowy jakąś listę kierunków, pokrywających się z przedmiotami szkolnymi, intuicyjnym poczuciem – jakie studia muszę skończyć, żeby wykonywać dany zawód. I tutaj mogą pojawić się dwa problemy, przez które gorączkowo zaczniemy szukać na studiach poradnika „jak zmienić kierunek albo uczelnię”. Po pierwsze: wybór uczelni najbliższej domu albo uczelni powszechnie znanej. Skoro „na każdej politechnice jest architektura, to jakie ma znaczenie, gdzie studiuję?”. Nie do końca tak to wygląda. Nazwa kierunku studiów to bardzo często tylko etykieta na słoiku, pod którą może czaić się bardzo różny skład. Studia historyczne na uczelni X mogą mieć inny program, niż historia na uczelni Y. Jedne treści traktowane są po łebkach, a inne pogłębione i rozszerzone. Inne mogą być też prowadzone specjalności, infrastruktura, relacje z pracodawcami, stosunek do studiujących. I może się okazać, że zaczniemy się przymierzać do zmiany uczelni, prowadzącej identyczny, ale tylko z pozoru, kierunek. Drugi problem to myślenie stereotypowe o danym kierunku. Jak nauczycielka, to kierunek pedagogika? A guzik prawda. Żeby uczyć w szkole, musisz wybrać pedagogikę przedszkolną i wczesnoszkolną (zupełnie inny kierunek od „zwykłej” pedagogiki) albo specjalizację nauczycielską na kierunkach „zgodnych z listą przedmiotów szkolnych” – matematyka, polonistyka, anglistyka itd. Czy inżynier budowlany to tylko po kierunku budownictwo? Wcale nie – uprawnienia budowlane można uzyskać także np. po inżynierii środowiska, która, „intuicyjnie” ma mało wspólnego z powstawaniem budynków. Myśląc stereotypowo, można pożałować wyboru kierunku.
Czy to znaczy, że masz omijać „znane” kierunki, jak historia, architektura, pedagogika, budownictwo oraz wykluczać z wyboru uczelnie „miejscowe” i najbardziej znane? Nie. Ale porównuj ich ofertę. Postaraj się znaleźć tę z programem lepiej dobranym do Twoich zainteresowań, bardziej przyjazną dla studenta, mocniej wspierającą program praktyk studenckich. Poszukaj też innych kierunków studiów, o których istnieniu możesz nie mieć pojęcia. Jeśli np. myślisz o chemii, być może lepsza będzie dla Ciebie biotechnologia, inżynieria chemiczna i procesowa albo medycyna roślin. Szukaj bardziej ogólnie, grup studiów – techniczne, przyrodnicze, humanistyczne itd. Na rynku edukacyjnym jest kilkaset kierunków studiów. Warto poszperać i wyszukać najlepszy właśnie dla Ciebie.
3. Mniemanologia stosowana | Wybierz “ciekawy” kierunek
Architektura kanałów wodnokanalizacyjnych, inżyniera opiekuńczo-wychowawcza z terapią organoleptyczną, historia i kultura ludów wysp Morza Karaibskiego, zastosowanie informatyki w psychologii, biotechnologia w medycynie sportowej, fizjoterapia w leczeniu stanów depresyjnych, automatyzacja i robotyzacja rzemiosła artystycznego, no i klasyczna mniemanologia stosowana. Jeśli z zainteresowaniem wznosisz brwi, widząc te nazwy kierunków studiów, ze sporym prawdopodobieństwem źle wybierzesz studia. Tak, wszystkie siedem nazw (przyznaję, brzmiące dość wiarygodnie) określają kierunki studiów równie fikcyjne, jak wymyślona przez Jana Tadeusza Stanisławskiego mniemanologia stosowana. Przynajmniej na razie są fikcyjne. Bo jeśli popatrzymy na listę kierunków prowadzonych przez polskie uczelnie, można się zastanowić – co autor miał na myśli. Tak bardzo niektóre nazwy przypominają wymyślone przeze mnie koszmarki. I może jakaś uczelnia właśnie kombinuje, jak połączyć informatykę z psychologią. Czasami takie zestawienia nie tylko brzmią sensownie, ale są naprawdę sensowne. Wynikają z pojawienia się nowych obszarów, gdzie potrzebni są fachowcy – np. Internet of Things, czyli tworzenie urządzeń smart. Kiedyś był to wąski wycinek elektroniki, ale na tyle się rozrósł i tak mocno wrosło znaczenie technologii IoT, że prędzej czy później takie kierunki studiów musiały się pojawić. Czasami „dziwolągi” na liście studiów to „nowe szaty” klasycznego kierunku studiów. Wynikają z konieczności uporządkowania oferty studiów na danej uczelni zgodnie z nowymi przepisami (nie może ten sam kierunek występować na dwóch wydziałach tej samej uczelni), np. automatyka i robotyka prowadzona przez cztery wydziały, pewnej dużej politechniki, musiała w trzech przypadkach przekształcić się w nieco inaczej sprofilowane (i nazwane) kierunki związane z automatyzacją i robotyzacją. A czasami rozbudowana albo dobrze kojarząca się nazwa, jest po prostu tylko zabiegiem marketingowym, który ma pomóc uczelni wyróżnić się spośród konkurencji. Jeśli więc się połasimy wyłącznie na oryginalnie brzmiącą nazwę, może się okazać, że po jednym semestrze będziemy chcieli „przeskoczyć” na inne studia.
Czy to znaczy, że masz omijać nietypowe kierunki studiów? Nie. Po prostu powiedz im „pokaż kotku, co masz w środku”. Czy są kolorową wydmuszką, gdzie poza oryginalną nazwą trudno znaleźć coś ciekawego? Czy może unikalnym, ciekawym kierunkiem studiów, dającym atrakcyjne możliwości zawodowe albo rozwojowe, z sensownie ułożonym programem i ścieżkami kształcenia, nowoczesnymi formami prowadzonych zajęć i wykładowcami-pasjonatami, zaangażowanymi w przekazywanie wiedzy i umiejętności.
4. Kasa, misiu, kasa | Wybierz kierunek “dający dobre zarobki”
Czy lepiej zarabia się po prawie, czy po medycynie? Ile hajsu będę kosił jako „junior” zaraz po informatyce, a ile za pięć lat, jako doświadczony programista? Jak szybko po zarządzaniu dostanę kasę dyrektorską? Jaką stawkę ma za godzinę dobry psychoterapeuta? Jeśli podobne myśli krążą Ci po głowie – gratulacje. Masz duże szanse wylądować na najgorszym kierunku studiów. Najgorszym – dla Ciebie. Wybieranie studiów portfelem (a raczej kartą bankomatową) może skończyć się głęboką frustracją. Jeśli masz w pompie swoje predyspozycje do danego zawodu, zainteresowania i pasje, źle się to skończy. Wylecisz ze studiów po pierwszej sesji albo będziesz „puszczać pawia” na widok najnudniejszych i najtrudniejszych na świecie (dla Ciebie) podręczników, skryptów i notatek. I zaczniesz szukać innego kierunku, żeby zdawać jeszcze raz na studia.
Czy to znaczy, że masz omijać „dające profity” kierunki typu prawo, kierunek lekarski, informatyka, psychologia albo zarządzanie? Nie. Ale zastanów się, czy poza dobrymi zarobkami mają one dla Ciebie inne atuty.
5. Marian, tu jest jakby luksusowo | Wybierz “najlepszy” kierunek
Jak jest oceniony kierunek w rankingu studiów? Które uczelnie są najlepsze? Które studia są najbardziej topowe? Jak w badaniu prestiżu, oceniają uczelnię pracodawcy? Takie pytania zadajesz sobie, jeśli ważna jest dla Ciebie „dobra marka” uczelni albo miejsce kierunku w rankingu Perspektyw, Financial Times, Rzeczpospolitej albo Gazety Prawnej. Jeśli kierujesz się tak postrzeganym wizerunkiem, możesz trafić jak śliwka w kompot. Oczywiście – dobre miejsce w rankingu jest ważne dla każdej uczelni. Nic dziwnego, że się nim chwali. Ale zastanów się – czy uczenie studentów to jakiś wyścig? Czy oceniający w rankingach są w stanie sprawdzić dopasowanie kierunku do Twoich potrzeb i możliwości? Czy takie zestawienia biorą pod uwagę jakość uczenia studentów? Przyjazność obsługi przez panie w dziekanacie? Dobre relacje wykładowców ze studentami? Zwykle ranking ma określone kategorie, w których oceniane są uczelnie. Niekoniecznie wszystkie mają wpływ na to, jak Ty będziesz oceniać studiowanie. Na przykład czy ważna jest dla przeciętnego studenta liczba książek w bibliotece? Albo liczba obcokrajowców uczących się na danej uczelni? Może tak, może nie. Ale może się zdarzyć, że wybierając „najlepszy kierunek” i „topową uczelnię” z wybranego rankingu wcale nie wybierzesz „najlepszej uczelni dla Ciebie”. I zaczniesz szukać studiów może nie tak „luksusowych”, ale bardziej dopasowanych do Twoich oczekiwań
Czy to znaczy, że masz nie zwracać uwagi na rankingi? Nie. Po prostu czytaj je wnikliwie. Czy kryteria są ustalone sprawiedliwie, czy może premiują jak największe uczelnie. Czy oceniane kategorie mają wpływ na to czego oczekujesz od studiowania, czy tylko „dają prestiż”. I pamiętaj, że żaden ranking w Polsce nie jest oficjalny, państwowy. Jedyną instytucją, która ocenia kierunki i uczelnie (a i to tylko głównie pod względem programu studiów i jakości uczenia, a nie np. przyjazności dla studentów) jest Polska Komisja Akredytacyjna. Jest też ocena działalności naukowej szkół wyższych przez MEN, ale to jednak inna bajka.
6. Studia pi-pi-pi | Wybierz “wypromowany” kierunek
Dla każdego studenta laptop. Wybierz naszą uczelnię. Kształcimy najlepiej na świecie. Najpiękniejszy campus w Polsce. Najbardziej prestiżowe studia. Promocja – pierwszy semestr gratis. Jeśli łapiesz się na takie hasła reklamowe, to możesz naprawdę kiepsko wybrać studia i uczelnię. Studia to usługa. Nic dziwnego, że marketingowcy na uczelniach starają się wesprzeć sprzedaż – czyli rekrutację. Jeśli to studia płatne – czasami wymyślają rabaty i upusty, np. za szybsze zapisanie się albo za polecenie kierunku znajomemu. Jeśli studia bezpłatne – muszą działać w inny sposób, ale i tutaj rządzą podobne mechanizmy, co w całym marketingu. Czasami otrzymasz rzetelną informację, a czasami ściemę, piękne obrazki i zbytnie ubarwianie rzeczywistości. Na razie jeszcze żadna uczelnia nie zdecydowała się na tak irytującą reklamę, jak zakupy internetowe (pi-pi-pi), ale kto wie może i to nas czeka. Jeśli będziesz kierować się bezkrytycznie reklamą szkół wyższych, albo połasisz się na mniejszą opłatę, gadżet dla kandydata bez wzięcia pod uwagę tego jak wyglądają naprawdę studia i uczelnia – wpadniesz w opały. I zaczniesz się rozglądać za bardziej sensowną możliwością studiowania, nawet jeśli będzie mniej spektakularna promocyjnie.
Czy to znaczy, że masz nie zwracać uwagę na reklamę uczelni? Nie. Jednak potraktuj ją przede wszystkim jako pierwszy krok do zainteresowania się jej ofertą. Podejdź krytycznie do kolorowych obrazków, haseł, spotów wideo i reklam na fesjbukach, instagramach, tiktokach. Czytaj artykuły, oglądaj filmy na temat tej uczelni, nie tylko na stronach szkoły wyższej, ale i w zewnętrznych źródłach informacji. Korzystaj z promocji jako z wisienki na torcie, jeśli samo ciasto jest dla Ciebie pyszne.
7. Studia z fejsbuka | Wybierz kierunek z “soszalów”
Scrollujesz walle szkół wyższych szukając studiów? Czytasz uczelniane posty i komentarze pod nimi? Wchodzisz na grupy studentów i kandydatów. Pytasz jak się tam studiuje? Oglądasz snapy, tiktoki zachęcające do studiowania? Media społecznościowe są dla Ciebie jedynym lub głównym źródłem wiedzy przy wyborze kierunku i uczelni? Super – zwiększasz prawdopodobieństwo, że już wkrótce zapragniesz ich zmiany na inne. Pamiętaj, w social mediach każdy może być nadawcą i odbiorcą informacji. Dosłownie każdy. Nie masz pewności, czy ktoś podający się za studenta, kandydata albo absolwenta nim jest, czy może to fejkowe konto. Być może stworzone, aby promować daną uczelnię albo przeciwnie – żeby oczernić konkurencyjną. Zdarzają się też trolle, które z czystej złośliwości oskarżają daną szkołę wyższą o coś nagannego (ich zdaniem) albo „wkręcają” niczego nieświadomych kandydatów. I jeśli zawierzysz takim opiniom w „soszalach”, być może podejmiesz zły wybór i dosłownie za moment będziesz szukać innej uczelni, innego kierunku.
Czy to znaczy, że masz nie zwracać uwagi na to, co dzieje się w social mediach? Nie. Po prostu pamiętaj, że poziom wiarygodności postów i komentarzy „znajomych” i „influencerów” jest przynajmniej level niżej, niż klasycznych mediów, np. dziennikarza z portalu opisującego dany kierunek na wybranej uczelni. Jeśli chcesz kierować się opiniami konkretnych osób, czytaj wywiady ze studentami, którzy opisują – jak się studiuje pod imieniem i nazwiskiem albo z absolwentami, którzy wykonują swój zawód z pasją i wskazują, jak w ich pracy przydają się ukończone studia.
8. Idziemy razem na studia | Wybierz “ten sam” kierunek
A może, ukochana, wyjedziemy razem na studia? Hej, przyjacielu, zdawajmy na ten sam kierunek. Chodźmy wspólnie na tę samą uczelnię, w końcu uczymy się w tych samych klasach od podstawówki. Te wszystkie frazy grają Ci w głowie? Jeśli myślisz o studiach w kategoriach kolejnej okazji „bycia razem” ze swoją dziewczyną, chłopakiem, przyjacielem, kolegami z liceum albo technikum, to może być przygrywka do arii „cierpienie studenta” i marszu żałobnego „muszę zmienić kierunek/uczelnię”. Naprawdę, to kiepski pomysł. Jeśli myślisz, że rozstanie się ukochanych na czas zajęć to „kamyczek do grobu związku”, może musicie przemyśleć jakość Waszych relacji? Jeśli zdajesz na studia z przyjaciółką lub przyjacielem ze szkoły, to pytanie, jak bardzo macie wspólne nie tylko zainteresowania, ale i oczekiwania, predyspozycje i osobowość? Może się okazać, że dla kogoś z Was (a może dla obojga) wspólny wybór będzie kompromisem, który z czasem przerodzi się w problem, który będzie narastał i w rezultacie odbije się negatywnie na przyjaźni? Może jednak każde z Was powinno wybrać inaczej? Nawet jeśli będzie to ta sama uczelnia, to inny kierunek albo odwrotnie? Bo może się zdarzyć, że już za parę miesięcy będziesz szukać innego wyjścia, bo pójście razem na studia okazało się niewypałem.
Czy to znaczy, że masz nie rozważać tego samego kierunku studiów ze swoim „crashem” albo „BFF”? Nie. Ale przegadajcie szczerze, czy poza chęcią bycia razem naprawdę dobrze wybieracie studia.
9. Halo dziekanat? Tu mama studenta | Wybierz kierunek “jak mówią rodzice”
Chcesz zostać inżynierem, nauczycielem, muzykiem – bo jest nim tata, mama, dziadek, babcia, wujek, ciocia? A może wybierasz studia prawnicze, bo jesteś dzieckiem adwokata, medycynę, bo ktoś z rodziny jest ordynatorem, zarządzanie, bo prowadzicie rodzinną firmę, studia oficerskie – bo bliski krewny jest dowódcą jednostki wojskowej? Cała rodzina studiowała na tej samej politechnice, to i Ty idziesz. Takie masz w sobie przekonania? Śmiało możesz zatem wylądować na najgorzej dobranym kierunku studiów. Być może taki sposób myślenia wynika z przekonania, że łatwiej będzie zrobić karierę po studiach będąc protegowanym kogoś „na stanowisku”. Być może jest w Tobie poczucie obowiązku, żeby kontynuować tradycję rodzinną i dać dziadkom lub rodzicom możliwość przekazania spuścizny zawodowej. A może po prostu nie wybierasz studiów „po linii rodzinnej”, ale ufnie (albo dla świętego spokoju) zdajesz się na swoich rodziców. Niech oni wybiorą. Może nawet sami naciskają na jeden kierunek, a odradzają inny. ”Socjologia? Politologia? Kulturoznawstwo? I co potem? Będziesz pracować w fast foodzie? Lepiej wybrać konkretny zawód.” Brzmi znajomo? No właśnie. Wielokrotnie słyszałem od dziekanów, że dzwonią na uczelnię troskliwe mamy studentów jeszcze na drugim, trzecim roku. W różnych sprawach – stypendium, poprawki egzaminu, praktyk. Pewnie tacy rodzice także „pomagali” wybrać studia baaaardzo aktywnie. I w przypadku „tradycji rodzinnej” i w przypadku „zaangażowania rodziny w rekrutację” mocno wzrasta możliwość najgorszego wyboru studiów. I w ślad za tym szybkiej chęci zmiany kierunku lub uczelni.
Czy to znaczy, że masz ignorować opinie rodziny albo za wszelką cenę wybrać inny zawód, niż bliscy? Nie. Po prostu nie daj się „zagłaskać na śmierć”. Szanuj ich zdanie, ale zastanów się, czy naprawdę dane studia są dla Ciebie najbardziej odpowiednie. To ty znasz najlepiej swoją duszę.
10. Jak do tego doszło, nie wiem | Wybierz”łatwy” kierunek
Ostatni sposób na źle wybrany kierunek studiów lub uczelnię, to bezrefleksyjna i bezwarunkowa chęć zostania studentką albo studentem. Kończysz liceum i nie masz co ze sobą zrobić? Kończysz technikum, ale nie chcesz jeszcze iść do roboty? A może myślisz, że z dyplomem inżyniera łatwiej o dobrą pracę? No to heja na studia. Patrzysz, gdzie najłatwiej się dostać. Gdzie dobry dojazd i mało zajęć. Jeśli uczelnia prywatna – to sprawdzasz, gdzie najniższe czesne. Nieważny program, specjalności, wykładowcy, infrastruktura, losy absolwentów, opinie studentów. W sumie czasami nieważny nawet kierunek studiów. Byle jakoś-tam nie odbiegał od tego, co jesteś w stanie ogarnąć umysłem. A potem okazuje się, że jednak to wielka strata czasu. I trzeba było swoją przyszłość wybrać bardziej świadomie.
Czy to znaczy, że nie warto wybierać uczelni, gdzie łatwo się dostać, a czesne niskie? Nie. Zastanów się jednak, czego oczekujesz od studiowania. Jeśli zależy Tobie tylko na miłym spędzeniu czasu i stać Cię na „przepalenie” czasu i pieniędzy przez przynajmniej trzy lata – wybierz studia z przypadku.
Czy może być gorzej?
A co jeśli jednak źle wybierzesz studia, kierując się modą, instynktem stadnym, powierzchowną wiedzą, chwytliwą nazwą, perspektywą wysokich zarobków, rankingowym prestiżem, reklamą, randomowymi opiniami w social mediach, chęcią „zrobienia dobrze” bliskim osobom albo przypadkiem? I nie zmienisz kierunku albo uczelni? Ani nie polegniesz w sesji egzaminacyjnej?
Wtedy może być jeszcze gorzej – skończysz te źle dobrane studia. Zaczniesz pracować w zawodzie, do którego się nie nadajesz, w branży, która budzi Twoje obrzydzenie. I nawet jeśli 99,9% absolwentów danego kierunku będzie kosiło gruby hajs, Ty będziesz w tym ułamku, dla którego nie ma dobrze płatnej pracy w zawodzie. Może zatniesz zęby i będziesz „orać na ugorze”. Wtedy czekają Cię długie lata mozolnego wspinania się po drabinie kariery i dalszej edukacji w nudnej, trudnej (dla Ciebie) dziedzinie – „podyplomówki”, kursy, szkolenia. Jak się uda – będziesz sfrustrowanym, dobrze płatnym prawnikiem, psychologiem, lekarzem, ITmanem, prezesem, ale czym prędzej z kancelarii, kliniki lub biura uciekniesz w Bieszczady pasać kozy.
Czy to znaczy, że czasami lepiej olać studia? Tak. Jeśli masz tracić czas na źle wybrany kierunek studiów, na beznadziejnej uczelni – lepiej idź od razu pasać kozy w Bieszczadach. Pod warunkiem, że lubisz góry, zwierzęta i proste przyjemności.
Poszukaj studiów dla siebie
Prawda jest taka, że im więcej czasu poświęcisz na poszukanie, przeglądanie i porównywanie studiów, tym większą szansę masz na trafny wybór. Znajdź studiów dla siebie, poznaj wszystkie kierunki studiów w Polsce.