Zapytano mnie niedawno, o co chodzi z tymi plagiatami. Odpowiedziałem “poczytaj sobie ARTYKUŁY O PLAGIATACH, to się dowiesz”. Następnie rozwinęła się rozmowa w trakcie której zdałem sobie sprawę, że jest jeszcze jeden problem, którego nie przyszło mi do głowy omówić. Wyraża on się w pytaniu „Jak pozamieniać zdania aby antyplagiat się nie skapnął, że przepisuję z pracy kolegi”.
Cytowanie i omawianie, o co chodzi?
Dość dokładnie omówiłem kiedyś problem związany z cytowaniem i omawianiem, wystarczy, że przejdziesz do ARTYKUŁÓW O TWORZENIU ODWOŁAŃ BIBLIOGRAFICZNYCH. Przypomnę tylko, że z cytatem mamy do czynienia wtedy, gdy w cudzysłowie umieszczasz fragment tekstu, pochodzącego z jakiegoś innego źródła. Omówienie jest wtedy, gdy przywołujesz myśl autora nie używając jego sformułowań. Jasne prawda?
Nie do końca. Czasem jest tak, że pisząc jakąś pracę nie chcesz popełnić plagiatu i bardzo ostrożnie dobierasz słowa, gdy masz przed sobą tekst innego autora, którego myślami chcesz się posłużyć.
Możesz posłużyć się odwołaniem, aby wskazać publikację, z której korzystasz. Wówczas zawsze jesteś w stanie wytłumaczyć się z przywołania sformułowań innego autora.
Istnieje jednak sytuacja, gdy nie ma sensu odwoływać się do autora w przypisie, a mimo tego istnieje pokusa, by skorzystać z jego opracowania.
Czy można stosować omówienie bez odwołania bibliograficznego?
Dzieje się tak, gdy to, co czytasz w opracowaniu jest oczywistością. To również sytuacja, gdy masz do czynienia z jakimś oczywistym i nie podlegającym dyskusji stwierdzeniem. Czasem można spotkać w literaturze powszechnie znane fakty, a wręcz komunały, które mimo ich oczywistości chcesz umieścić w swoim tekście. Cytowanie byłoby przesadą. Omówienie z podaniem źródła też wydaje mi się mało racjonalne. Jak zatem przekształcić tekst w zupełnie inny tekst, pod którym możesz się podpisać?
Jak przerabiać zdania, żeby nie popełniać plagiatu?
Czytelniczka, o której mówiłem na wstępie powiedziała, że w takich sytuacjach korzysta ze słownika wyrazów bliskoznacznych, dość mechanicznie zamieniając słowa, szyk zdania oraz kolejność zdań w akapicie. Jeśli mam być szczery, myślę, że to dziwny pomysł. Szkoda na to czasu.
- Po pierwsze czytasz akapit tekstu, który stanowi dla ciebie źródło. Starasz się koncentrować nie na słowach i sformułowaniach, ale raczej na treści i przesłaniu tekstu. Jeśli myśl jest złożona i skomplikowana przeczytaj fragment kilka razy.
- Następnie zamykasz tekst, z którego korzystasz i dajesz sobie chwilę na przywołanie w myślach tego wszystkiego, co chciałbyś umieścić w swojej pracy.
- Po czym bierzesz długopis, czy też otwierasz edytor tekstu i zapisujesz na swój własny sposób to, co zapamiętałeś.
Niby proste i oczywiste, jednak wielu studentów mechanicznie przerabia teksty, stosując słowniki, męcząc się składnią i bawiąc się kolejnością zdań. Szkoda energii.
Ostrzeżenie!
Chciałbym jeszcze raz przypomnieć – jeśli nie umieszczasz przypisu i nie odwołujesz się do autora, na którym się opierasz, możesz nadal umieścić jego myśli w Twojej pracy, o ile jest możliwe, że sam mógłbyś stworzyć taki opis, charakterystykę, czy wysnuć podobne wnioski. Nigdy nie przekształcaj w podany tu sposób definicji, klasyfikacji oraz ogólnie mówiąc narracji, których sam nie miałbyś możliwości stworzyć!