Site logo

Czy koronawirus zabije studia stacjonarne? Jaka przyszłość studiowania?

Zawieszone wykłady i ćwiczenia, zakaz wyjazdów na staże i praktyki, odwołana wymiana studencka, zamrożony Erasmus+. Kolejne uczelnie zakazują gromadzenia się w jednym miejscu i czasie studentów i wykładowców. Czy jesteśmy gotowi na świat po epidemii, gdzie już nigdy nie będzie studiów, jakie je znamy? Na razie w Polsce studia w 100% zdalne są zakazane prawem.

Paweł Tkaczyk, powiedział kilka lat temu zgromadzonym w Toruniu przedstawicielom polskich uczelni – “jesteście jak dinozaury, wszyscy wymrzecie”. Paweł jest ekspertem zajmującym się m.in. trendami marketingowymi w skali Polski i Świata. I wskazywał na globalne zmiany mentalne ignorowane, przez większość uczelni. Teraz współgrają one z paniką przed epidemią groźnej choroby.

Studia dla nowych pokoleń

Paweł Tkaczyk, mówiąc o akademickim świecie skazanym na śmierć, miał na myśli dotychczasową formę studiowania – powszechną zresztą na polskich uczelniach aż do dzisiaj. Studentów słuchających profesorskich wykładów, karnie podążających na obowiązkowe ćwiczenia, lektoraty i laboratoria. Zakuwających po nocach do kolokwiów, zaliczeń i egzaminów. Zwracał uwagę na zmianę pokoleniową, jaka dokonuje się na naszych oczach. Na kolejne generacje dzieciaków dojrzewających w świecie cyfrowym – Millenialsów, Pokolenie Z. Przekonywał, że dla nich dotychczasowe studia są zbyt nudne, trudne i bez sensu. Mówił o tym, że przyszłość należy do zindywidualizowanej edukacji zdalnej, modułowej, opartej na nowoczesnych technologiach. A sale wykładowe, ćwiczeniowe gromadzące dziesiątki, setki studentów opustoszeją i rozsypią się w gruzy,

Wtedy dyskutowałem z Pawłem zażarcie. Pytałem, czy chciałby, aby jego dziecko operował chirurg po kursach na YouTube? Czy może lekarz wykształcony na uczelni medycznej, po sześcioletnich elitarnych studiach, zakuwający po nocach, po ekstremalnie trudnym egzaminie państwowym, ciśnięty przez starszych kolegów na rezydenturze i przez mentorów na specjalizacji? Ja broniłem starego systemu. Paweł obstawiał, że e-learning byłby lepszy.

Takie tezy w wielu miejscach na świecie przyjmują namacalny kształt. Były rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Leszek Pacholski wielokrotnie podawał przykłady takiego myślenia o studiach z innych krajów. Wskazywał na MIT, Harvard, Yale – udostępniające swoje skarby on-line. Każdy, kto chce – już dzisiaj jest w stanie zdobyć wiedzę przy wykorzystaniu e-learningu i to bardzo często za darmo – w formule MOOCów, czyli Massive Open Online Course.. Tyle, że jeśli ze źródeł uniwersyteckich – to tych poza Polską.

Szok koronawirusa

W samym centrum afery z koronawirusem jesteśmy w sytuacji, gdzie rzeczywistość zdaje się rozbiegać do skoku w kierunku wskazywanym przez futurologów edukacji. Być może jesteśmy w momencie, który zmieni świat tak bardzo, jak atak 11 września 2001. Czy ktoś z nas jeszcze kilka tygodni wcześniej przypuszczał, że będą zamykane na klucz szkoły i uczelnie? Czy ktoś był w stanie wyobrazić sobie rzeczywistość, w której największym zagrożeniem dla studenta będzie nie egzamin komisyjny, ale wykładowca albo kolega z roku? Na razie na dwa tygodnie. Ale co będzie, jeśli panika medialna i nerwowe działania rządzących przekształcą się w epidemię, jaką znamy tylko z apokaliptycznych filmów i literatury? Nie taką, gdzie zniknięcie studiów stacjonarnych będzie najmniejszym problemem, bo społeczeństwa i państwa rozpadną się na atomy. Ale taką pół-na-pół, gdzie po prostu ze względu na ryzyko zakażenia będziemy maksymalnie ograniczali kontakty społeczne przez rok-dwa-pięć?

Trudno w tej sytuacji kreślić scenariusze przyszłości. Być może jednak kryzys wywołany przez koronawirusa będzie silniejszym czynnikiem zmieniającym studia, niż wszystkie dotychczasowe. Kto by się tam wśród rektorów, profesorów, ministrów przejmował tym, co myślą, czują i chcą nastolatki. Będą chciały studiować, to się dostosują do twardych ław i nauczą uniwersyteckiej mowy-trawy. Wizja długotrwałej kwarantanny w salach uczelnianych bardziej oddziałuje na wyobraźnię, niż jakieś-tam zmiany pokoleniowe. Zdarzają się oczywiście próby wykorzystania nowoczesnych technologii, jak badanie wirtualnego miejsca zbrodni podczas studiów prawniczych. Jednak nawet one odbywają się klasycznie, podczas wspólnych zajęć w sali wykładowej.

Studia tylko on-line?

Co potrzeba, aby studia stacjonarne, a nawet zaoczne czy wieczorowe umarły jako ofiara koronawirusa? Aby zostały tylko studia on-line prowadzone aktualnie głównie przy wykorzystaniu e-learningu?

Po pierwsze zmiana prawa. Studia prowadzone w całości w ramach “kształcenia na odległość” są w Polsce zakazane. Jak mówi stosowne rozporządzenie “Liczba punktów ECTS, jaka może być uzyskana w ramach kształcenia z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, nie może być większa niż 50% liczby punktów ECTS”. Przekładając z akademickiego na język polski: maksymalnie około połowa zająć musi być prowadzona w murach uczelni.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nadal stoi na stanowisku, że studia zdalne mogą być jedynie częściowo.

Limity punktów ECTS zostały zniesione czasowo przez MNiSW na czas zawiedzenia zajęć na uczelniach między 12 marca, a 25 marca 2020 r. w związku z epidemią koronawirusa.

Po drugie konieczna jest zmiana technologiczna, kryjąca się pod hasłem 5G. Tak, aby dostęp on-line do wirtualnej i poszerzonej rzeczywistości (VR + AR)  i roboty dydaktyczne stały się codziennością, a nie nowinką. Aby symulatory operacji były dostępne nie tylko doświadczonym lekarzom, ale i studentom pierwszego roku medycyny. Aby student był w stanie zaliczyć ćwiczenia z automatyki i robotyki w domu, korzystając ze sprzętu dostarczonego przez kuriera od wykładowcy. Aby studenci pedagogiki wczesnoszkolnej i przedszkolnej mogli przeprowadzić lekcję w wirtualnej klasie pełnej awatarów maluchów sterowanych przez sztuczną inteligencję. Aby studenci prawa ścierali się na sali sądowej w chmurowych serwerach. Aby symulatory rzeczywistości były dostępne na każdym kierunku studiów, szybko i bez bugów – dla studenta łączącego się z nimi nawet z najmniejszej wioski.

Możemy wzruszyć ramionami – jest koronawirus, nie będzie koronawirusa. Znowu zaczną się zajęcia na uczelniach. Wykładowcy i uczniowie wrócą do wydeptanych ścieżek. Jednak coś mi mówi, że świat z futurystyczną wizją studiowania wyłącznie w wirtualu nadejdzie szybciej, niż się spodziewamy. Tak Pawle Tkaczyku, wolałbym, aby moje dziecko operował chirurg wykształcony na takich studiach on-line, niż lekarz po dotychczasowej ścieżce kształcenia medycznego.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję