Site logo

Źle poszła matura 2023 z “polaka” i “matmy”? Co z tym mogę zrobić?

Pierwsze egzaminy maturalne już za Tobą. Trwa obstawianie – poszło dobrze, poszło średnio dobrze, źle, albo beznadziejnie. W tym ostatnim przypadku pojawiają się bardzo czarne myśli – zrezygnuję z rekrutacji na studia, albo przynajmniej na ten kierunek, bo na pewno się nie dostanę! Czy to jest dobre myślenie? Nie! Ekspertka Studia.pl wytłumaczy dziś, dlaczego może Cię ono zapędzić w kozi róg. 

Co z polskim 2023?

Polski, jak w zasadzie co roku, nie zaskoczył nikogo. Oprócz Lalki, Wesela, Chłopów, Pana Tadeusza, to niewiele się może zdarzyć. Kwestia motywu. Miłość, bunt, młodość, fantastyka? W tym roku maturzyści obstawiali jeszcze Dżumę, bo wiadomo – pandemia, ale jeśli ktoś do sprawy podchodził racjonalnie, to wiedział, że tej Dżumy nie będzie z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że byłoby to zbyt oczywiste, a drugi to ten, że matury układane były o wiele wcześniej. Chyba jeszcze wtedy, gdy o koronawirusie nie wiedziały nawet Chiny. Polski poszedł zatem nienajgorzej. Maturzyści zdający egzamin w formie 2023 otrzymali do wyboru dwa tematy. Pierwszy z nich brzmiał: “Człowiek – istota pełna sprzeczności”, a drugi: “Co sprawia, że człowiek staje się dla drugiego człowieka bohaterem”. Natomiast w formule 2015 pojawiły się lektury “Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza i “Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego.

Co z matematyką 2023?

Matura w formule 2023 w tym roku była dłuższa o 10 min. Czas jaki mieli abiturienci na rozwiązanie zadań to 180 minut. Nowa matura różniła się także rodzajem i formą zadań – w formule 2023 miało być więcej zadań zamkniętych i wielokrotnego wyboru. Ważnym jest, że na egzaminie z matematyki 2023 miało nie być zagadnień związanych z bryłami obrotowymi i wzorami skróconego mnożenia dla potęg trzecich.
W formule 2015 uczniowie mieli 170 minut na rozwiązanie przygotowanych zadań. W formule 2015 miało być mniej zadań zamkniętych i wielokrotnego wyboru.

Schody zaczęły się przy matmie. I tu też nie było zaskoczenia, bo w zasadzie matura z matematyki sprawia komuś trudność co roku. I chyba nie ma takiej możliwości, żeby matura z matematyki była łatwa dla wszystkich – taka specyfika tego przedmiotu. W tym roku zaskoczyło jednak jej zróżnicowanie – pytania zamknięte były bowiem dziecinnie proste, a jak zadania z matmy są proste, to znaczy, że coś jest nie tak, że należy węszyć w tym podstęp… Zadania otwarte zaś maturzyści ocenili jako bardzo skomplikowane. Niektórzy mówili nawet, że były nie do przejścia. A to dopiero podstawa! Jak na podstawie zadania są bardzo trudne, to co będzie na rozszerzonej?

I w związku z trudną matematyką wczoraj u maturzystów pojawiły się różne myśli, niekoniecznie pozytywne: „Nie zdam. Na bank nie zdam. Nie ma szans. Studia? Mamo, zapomnij. Nie dostanę się na informatykę. Mogę co najwyżej pomyśleć o jakiejś fizyce. Tam mniej kandydatów na miejsce i łatwiej się dostać.” „Co będzie jak nie zdam? Czy zdążę z poprawką, żeby zapisać się na studia? Kiedy ta poprawka? Albo raczej kiedy będą jej wyniki? A co, jeśli uczelnia zamknie już system rejestracyjny i się nie wyrobię z rejestracją? Rok w plecy!”. „Przepraszam, a czy bez zdanej matematyki, to ja mogę iść na kierunek humanistyczny, proszę pani? Przecież w zasadzie po co mi matematyka na polonistyce, prawda?”. Zaczęły zalewać mnie pytania od zmartwionych kandydatów.

Czy trzeba się martwić?

Czuję się więc w obowiązku powiedzieć Wam kilka słów.

Po pierwsze weźcie głęboki wdech i wydech, żeby opanować zdenerwowanie. Panika nigdy nie jest dobrym doradcą. Po drugie nigdy, przenigdy, choćby nie wiem co, nie myślcie o tym, żeby rezygnować z rekrutacji na studia tylko dlatego, że macie obawy, czy wystarczająco dobrze poszła wam matura z matmy, czy z polskiego, czy z jakiegokolwiek innego przedmiotu. Nie wolno! Zabraniam. Musicie wiedzieć, że takie wrażenie, że wszystko poszło do bani, że „napisałam dużo, to prawda, ale na pewno ocenią mnie źle, na pewno wyczują, że lałam wodę”, „będzie kardynał, bo odwołałam się do jakiegoś infantylnego tekstu, brawo ja”, towarzyszy wielu maturzystom, myślę, że nawet większości z nich, a „czarnowidztwo” jest zjawiskiem częściej spotykanym niż wam się wydaje.

Po drugie – system rekrutacji na polskie uczelnie jest tak kochany, że w większości wypadków listy przyjętych na kierunki są listami RANKINGOWYMI. Co to oznacza? A no to, że jest to wyścig zawodników, w którym każdy startuje z tego samego miejsca i ma do przebiegnięcia taki sam dystans. Przy rekrutacji brane są bowiem pod uwagę TYLKO wyniki matur pisemnych, nie liczą się żadne inne umiejętności, np. zrobienie łabędzia origami w jedną minutę z serwetki, udział w manifestacjach na rzecz demokracji, oddawanie krwi, rekord świata w sprincie. Nie. To się nie liczy. Liczy się tylko matura. I uwaga, to będzie bardzo odkrywcze – matura dla każdego maturzysty jest TAKA SAMA. Jeśli matura z matematyki była trudna, to była trudna dla wszystkich, albo przynajmniej dla większości zdających. A jeśli była trudna dla większości, to znaczy, że maturzyści uzyskają mniej punktów rekrutacyjnych z matematyki. A ponieważ listy rekrutacyjne są listami rankingowymi, to pozycje na liście się nie zmienią jako takie, zmienią się tylko liczby uzyskanych przez kandydatów punktów. Oczywiście, jeśli na którejś uczelni są ustanowione na sztywno wasze ulubione „progi punktowe”, to sytuacja się komplikuje, no bo trzeba uzyskać „próg”. Ale co w sytuacji, jeśli z powodu trudnej matury „próg” osiągnie mniej studentów niż wynosi limit na dany kierunek? Ano trzeba będzie ten „próg” obniżyć, żeby limit wypełnić. Tak, to są dobre informacje.

Czy rezygnować z rekrutacji na studia?

Dlatego obiecajcie mi, drodzy maturzyści, że nigdy, przenigdy, nie zrezygnujecie z rekrutacji na kierunek tylko dlatego, że uważacie, że źle poszła Wam matura. Nie wiecie, jak poszła innym. Nie wiecie, jak wypadniecie na tle innych. A uwierzcie mi, najgorszym uczuciem ever jest, gdy zrezygnujecie z rekrutacji na kierunek przed czy nawet już po wynikach z matury, żeby zaoszczędzić na opłacie rekrutacyjnej na przykład, bo wydaje wam się, że nie macie szans, a później spojrzycie na listy przyjętych na tenże kierunek i okaże się… że z waszą liczbą punktów rekrutacyjnych zostalibyście przyjęci z palcem w nosie. I najgorsze, że od tego już nie ma odwrotu. Żadne odwołanie nie zostanie przez rektora zaakceptowane – kandydat zwyczajnie nie wziął udziału w rekrutacji!

Uwierzcie mi – lepiej poświęcić te 85 zł opłaty rekrutacyjnej, ale mieć świadomość, że się walczyło do końca.  Wygracie na tym. Albo to realne miejsce na ukochanym kierunku, albo świadomość, że zrobiliście wszystko, co mogliście w tej kwestii. Odwagi!  Walcz do końca! Zawsze!

A co po maturze?

Zamiast zamartwiać sie, “co będzie jak nie zdam”, sprawdź co studiować “jak zdam”. Zobacz najciekawsze kierunki studiów w Polsce. Te- dla ambitnych z “maturą na 100%”, jak i te, które możesz studiować nawet z 30,001% punktów na maturze.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować