Site logo

Progi punktowe w rekrutacji na studia

Co to są progi punktowe? Czy one mają znaczenie w rekrutacji na kierunki studiów? Gdzie obowiązują, a gdzie ich nie ma? Kto je ustala? Czy warto śledzić progi punktowe z poprzednich lat? Jakie znaczenie mają limity miejsc na studiach? Na najgorętsze pytania o progi punktowe w rekrutacji odpowiada Pani Snap, ekspertka Studia.pl.

Gdybym miała przytoczyć najczęściej zadawane przez kandydatów pytanie o rekrutację, byłoby to bez wątpienia „Pani Snap, jaki w zeszłym roku był próg punktowy na (i tutaj proszę wpisać dowolny kierunek – czasem nawet taki, którego na mojej macierzystej uczelni nie ma)”. Progi punktowe to zagadnienie okropnie nurtujące maturzystów, a jeśli wziąć pod uwagę, że na mojej uczelni one po prostu… nie istnieją, to już robi się ciekawie.

Dlaczego zatem kandydaci pytają o coś, czego nie ma? Dlaczego zaprzątają sobie głowę sprawami mało istotnymi, zamiast kłopotać się tym, co faktycznie ważne. I w zasadzie… jak to nie ma progów punktowych? Dlaczego? I czy na innych uczelniach też ich nie ma? To, na jakiej podstawie komisje rekrutacyjne decydują, kto dostanie miejsce na studiach, a kto nie? Pytań jest wiele i postaram się na nie wszystkie odpowiedzieć.

Co to są progi punktowe?

Pytacie o progi punktowe, bo wiążą się z rekrutacją na studia przy wykorzystaniu liczenia punktów na podstawie ocen maturalnych, ocen na świadectwie z liceum albo technikum. Uczelnia tworzy ranking zgłoszonych kandydatów na podstawie tych wyliczeń i albo ktoś znajdzie się “nad kreską”, albo pod. Czyli zostanie przyjęty lub nie. 

Na wielu polskich uczelniach takie progi punktowe są i zazwyczaj są one odgórnie narzucone w zasadach rekrutacji. Kandydaci mogą znaleźć takie informacje na stronach rekrutacyjnych uczelni, w drukowanych informatorach, które otrzymują np. podczas wizyt przedstawicieli uczelni w szkołach, czy na targach edukacyjnych. Można sprawdzić, ile trzeba mieć punktów rekrutacyjnych, żeby dostać się na dany kierunek. Wzory według których są obliczane punkty w kolejnej rekrutacji zwykle publikowane są wiosną – w marcu, kwietniu lub maju. Zobacz, o co chodzi z punktami rekrutacyjnymi, kwalifikacyjnymi.

Limity miejsc

Ile osób przyjmą uczelnie na studia w kolejnej rekrutacji? Sprawdź informacje o rekrutacji.

Brak progów

Ale na wielu polskich uczelniach jest tak, że progów punktowych, które kandydaci rozumieją jako minimalna liczba punktów rekrutacyjnych uprawniająca do otrzymania miejsca na studiach, a wyznaczona odgórnie przez uczelnię, nie ma. Na takich uczelniach lista kandydatów jest listą rankingową. Na pierwszym miejscu na liście rankingowej na dany kierunek znajduje się osoba, która otrzymała największą liczbę punktów, a na ostatnim osoba z najmniejszą. Po drodze na liście jest jeszcze osoba, która jako ostatnia dostanie się na kierunek i ta osoba ma takie miejsce na liście, jaki jest limit miejsc na kierunek. Czyli jeśli uczelnia przeprowadza rekrutację na psychologię, a limit miejsc na ten kierunek, wynosi 100, to na liście rankingowej pod setną osobą komisja rekrutacyjna stawia grubą kreskę, wszyscy nad kreską są kandydatami zakwalifikowanymi i jeśli złożą dokumenty, będą mieć zagwarantowane miejsce na tym kierunku, natomiast kandydaci pod kreską są tzw. kandydatami rezerwowymi i czekają na wyniki kolejnych tur rekrutacji, bo często na uczelniach takie tury są.

Progi, a limity miejsc na studiach

Limity zazwyczaj na uczelniach są uchwalane uchwałą Senatu podejmowane wiosną – zwykle w kwietniu lub  maju. Żeby sprawa nie była zbyt prosta (i tutaj pozwolę sobie na krótką dygresję), czasem dzieje się tak, że Wydziałowa Komisja Rekrutacyjna przyjmuje więcej kandydatów, niż określa to limit. I dochodzi do takiej sytuacji, że np. na studia prawnicze, gdzie miejsc jest 200, kandydatów „zakwalifikowanych” jest 300. Zapytacie, ale jak to? I takie samo pytanie zadają kandydaci, którzy na liście rankingowej mają np. miejsce 250, a status w systemie rekrutacyjnym świadczący o zakwalifikowaniu. Odpowiedź na to pytanie jest prosta, choć może trochę nieoczywista. Komisje rekrutacyjne podczas pierwszej tury rekrutacji przyjmują więcej kandydatów, ponieważ zakładają, że i tak nie wszyscy złożą dokumenty (a dopiero złożenie dokumentów jest ostatecznym potwierdzeniem chęci studiowania na danym kierunku).

Dlaczego nie wszyscy kandydaci składają dokumenty, nawet jeśli zostali zakwalifikowani? A na przykład dlatego, że dostali się na inną, lepszą według nich uczelnię, albo na inny kierunek i to ten kierunek ostatecznie chcą studiować.  Komisja Wydziałowa, nie chcąc więc robić drugiej czy trzeciej tury rekrutacji, czasem robi tylko jedną, a kandydatów zakwalifikowanych wyznacza więcej. Dla ciekawostki dodam, że zazwyczaj Komisje Rekrutacyjne mają racje… na kierunku prawo na mojej uczelni studia rozpoczęło 200 studentów. 100 osób z wyznaczonych 300 nie złożyło dokumentów.

Kto ustala progi punktowe?

Czyli w takiej sytuacji to sami kandydaci ustalają próg punktowy. Nie robi tego ani Wydziałowa Komisja Rekrutacyjna, ani prorektor ds. nauczania, ani rektor. Ten tzw. „próg punktowy” wyznaczają osoby, które biorą w danym roku udział w rekrutacji.  Oczywiście, to zrozumiałe, że przed rekrutacją na studia kandydaci chcą oszacować swoje szanse na przyjęcie. Dlatego też pytają o progi punktowe z zeszłych lat. To naturalne, że starają się przewidzieć, na ile procent powinni napisać egzaminy maturalne z danych przedmiotów, żeby mieć szansę się dostać. Postaram się Wam jednak wytłumaczyć i przekonać Was, dlaczego bardziej warto skupić się na liczbie osób na jedno miejsce z poprzednich rekrutacji, a już najlepiej po prostu skoncentrować się na swoim jak najlepszym wyniku z egzaminów maturalnych (i to z rozszerzeń! Na większości uczelni rozszerzenia bowiem mają dwa razy wyższy współczynnik, przez który mnożone są procenty z matury).

Trudność pytań maturalnych

Drodzy kandydaci! Te ulubione wasze progi punktowe zależą od mnóstwa czynników, które są niemożliwe do przewidzenia przed rekrutacją. Jakie to czynniki? A na przykład stopień trudności egzaminu maturalnego z danego przedmiotu. Jeśli na przykład CKE, czyli Centralna Komisja Egzaminacyjna postanowi ułożyć bardzo trudny egzamin rozszerzony z historii, to na wszystkie kierunki studiów, na które liczy się wynik maturalny z historii będzie trzeba mieć mniej punktów, żeby zostać przyjętym, no bo dla innych kandydatów ta matura też będzie trudna, więc napiszą ją gorzej (a lista, jak już wiecie, jest rankingowa). Trudno przewidzieć poczynania CKE – chyba się ze mną zgodzicie? Wśród maturzystów istnieje opinia, że często matura z WOS-u jest trudna. Tak może faktycznie być, ale przecież nikt nie ma gwarancji, że tak będzie w tym roku. A może w tym roku rozszerzenie z matmy będzie łatwiejsze niż matura podstawowa? (pamiętajcie, że jeśli zdajecie dwie formy matury – i podstawę i rozszerzenie – to uczelnia i tak weźmie pod uwagę ten egzamin, który da wam więcej punktów rekrutacyjnych). W każdym razie ani ja, ani wy, nie wiemy, jakie zamiary ma CKE. 

Jakość maturzystów

Po drugie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, na jakim poziomie będą tegoroczni maturzyści. Czy uczniowie ostatnich klas szkół ponadpodstawowych reprezentują wysoki poziom, przykładali się do nauki, czy nie. I tu nie chodzi o waszych kolegów i koleżanki z ławki, tylko o maturzystów ze szkół z całej Polski, przecież na uczelnie przyjeżdżają studenci z różnych miast, czasem z drugiego końca Polski.

Progi dla olimpijczyków

Po trzecie – olimpijczycy. Na uczelniach jest taka zasada, że finaliści i laureaci olimpiad na szczeblu centralnym mają wejście na uczelnie bez rekrutacji. Oczywiście uczelnie ustalają, na których kierunkach można dostać miejsce po jakiej olimpiadzie (spisy olimpiad i kierunków zazwyczaj uczelnie zamieszczają w zasadach rekrutacji na swoich stronach rekrutacyjnych, więc łatwo można je znaleźć). Zatem jeśli na dany kierunek będą chcieli się dostać olimpijczycy (a się dostaną, bo są zwolnieni z rekrutacji), to automatycznie pozostałym kandydatom będzie trudniej się dostać. Kolejnym czynnikiem (bardzo ważnym) są limity  miejsc.

Zmniejszanie limitów miejsc

Czasem zdarza się, że z różnych przyczyn (a to nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, a to trendy, a to tendencje, a to pieniądze…) zmniejszane są limity na kierunki. Na uczelni, na której pracuję, dwa lata temu na prawo mieliśmy 270 miejsc.  Rok temu już tylko 200. Dlatego jeśli kandydat, chcąc oszacować swoje szanse na dostanie się, będzie porównywał progi punktowe z tych dwóch lat, to to porównanie zupełnie mija się z celem. A przewidywanie, co będzie w roku, w którym on będzie starał się o miejsce na prawie, już w ogóle. Limity mogą zmieniać się np. w przypadku przyznania szkole wyższej statusu uczelni badawczej. Rozumiecie? 

Progi punktowe z poprzednich lat

Co więcej, sugerowanie się punktacją z ubiegłych lat może wyprowadzić Was na niezłe manowce. Wyobraźcie sobie taką sytuację – dowiecie się, że w zeszłym roku na kierunek A było x potrzebnych punktów, żeby się dostać. Zarejestrujecie się przed wynikami matury w uczelnianym systemie rekrutacyjnym, wybierzecie kierunek A. Po wynikach matury obliczycie sobie punkty rekrutacyjne i wyjdzie Wam, że punktów macie x-20. Zrezygnujecie z rekrutacji na kierunek A, chociażby dlatego, żeby nie stracić 85 zł opłaty rekrutacyjnej. Myślicie sobie „przecież i tak nie mam szans”. I co się dzieje dalej… są wyniki rekrutacji, patrzycie na listę rankingową i okazuje się, że ostatni kandydat z listy miał punktów x-25. Z waszym x-20 dostalibyście się spokojnie.

I to nie są przykłady wyssane z palca. Co roku po pierwszej turze rekrutacji w mediach społecznościowych mojej uczelni rozmawiam z kandydatami, którzy żałują, że zrezygnowali z rekrutacji na dany kierunek, po tym, jak zasugerowali się progami punktowymi z zeszłego roku. To jest realny problem. Najgorzej, że wówczas nie można nic już zrobić, bo zazwyczaj jeśli kandydat nie brał udziału w pierwszej turze rekrutacji, to nawet jeśli na ten kierunek będzie druga i trzecia tura, zarejestrować się w systemie już nie może (druga i trzecia tura jest tylko dla tych kandydatów, którzy brali udział w pierwszej turze).

Progi dla maturzystów

Kwestia istniejących bądź nie progów punktowych dotyczy kierunków na studiach stacjonarnych I stopnia na uczelniach państwowych dla kandydatów z tzw. „nową maturą”.  Uczelnie prywatne najczęściej rekrutują na studia na podstawie kolejności zgłoszeń. Podobnie wygląda sytuacja z rekrutacją na studia płatne na uczelniach państwowych – nawet prowadzonej wśród maturzystów. To znaczy: z rekrutacją na podstawie liczenia punktów z egzaminów dojrzałości spotkasz się w przypadku trzech rodzajów studiów na uczelniach państwowych.

Studia licencjackie

Studia na większości kierunków humanistycznych, społecznych, ścisłych, biznesowych, ekonomicznych, pedagogicznych części kierunków medycznych, przyrodniczych, logistycznych. Zwykle trwają 3 lata.

Studia inżynierskie

Studia na większości kierunków technicznych, informatycznych. części kierunków przyrodniczych, logistycznych. Zwykle trwają 3,5 roku.

Studia jednolite magisterskie

Studia na kierunkach takich jak medycyna, stomatologia, prawo, pedagogika wczesnoszkolna i przedszkolna oraz część innych studiów, które według przepisów muszą, albo mogą być prowadzone w tym trybie. Zwykle trwają 5-6 lat.

Progi dla licencjatów i inżynierów

Temat progów punktowych nie dotyczy studiów magisterskich, czyli II stopnia, do których można przystąpić jako absolwent studiów licencjackich i magisterskich. Zwykle obowiązuje tam rozmowa kwalifikacyjna albo analiza zbieżności studiów pierwszego stopnia z programem kierunku, na który trwa rekrutacja.

Rady Pani Snap

Więc co należy robić? Po pierwsze zapamiętać, że jeśli uczelnia nie podaje progów punktowych z poprzednich rekrutacji, to nie robi tego złośliwie, a z troski o was, kandydaci. Po drugie, warto pytać o liczbę osób na miejsce na dany kierunek. Jeśli wiecie o tym, że na wasz wymarzony kierunek w zeszłym roku było 25 kandydatów na jedno miejsce, to rozgrywając sprawę strategicznie, należy zarejestrować się wtedy na 2, 3, 4 inne kierunki w podobnym obszarze naukowym, na którym było mniej osób na jedno miejsce. Po to, żeby gdzieś się dostać. I po trzecie – NALEŻY ROBIĆ SWOJE. Zamiast tracić czas na zbędne kalkulacje, należy skupić się na swoich PISEMNYCH egzaminach maturalnych (przypominam – tylko egzaminy pisemne są brane pod uwagę podczas rekrutacji). Róbcie swoje, a wtedy KAŻDY, nawet najwyższy próg, da się przeskoczyć.

Trzymam za Was kciuki, maturzyści!

Pani Snap

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Profesor

Profesor – był już pod żyrandolem albo może już się tam wybierać. Bo taki prawdziwy profesor to “belwederski” – tytularny, mianowany przez Prezydenta RP. Dopóki

Czytaj więcej »
Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję