Site logo

Oceanografia na Uniwersytecie Gdańskim | Okiem Studenta

Czy studia na kierunku oceanografia to pływanie z delfinami i wielotygodniowe rejsy statkiem badawczym? Jak naprawdę wyglądają te studia i czym absolwent może zająć się zawodowo opowiada Marta Małgorzata Misiewicz, absolwentka studiów licencjackich i studentka studiów magisterskich na Wydziale Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.

– Dlaczego wybrałaś oceanografię? Jakie inne kierunki brałaś pod uwagę?

Marta Małgorzata Misiewicz: – Oceanografia nie była moim pierwszym wyborem, co do kierunku studiów. Wcześniej studiowałam zootechnikę, jednak okazało się, że zakres studiów nie obejmował tematów istotnych dla mnie. Składałam również papiery na kosmetologię w Białymstoku, ale Trójmiasto wygrało. Od małego interesowałam się naukami związanymi z Ziemią, a w gimnazjum przechodziłam okres wielkiej pasji do ssaków morskich w szczególności morświnów. Jak widać już, jako dziecko gdzieś w głowie miałam oceany i ich mieszkańców.

– Dlaczego oceanografia właśnie na UG?

– Za wielkiego wyboru nie ma, gdyż z tego, co mi wiadomo UG jest jedynym uniwersytetem w Polsce, na którym jest ten kierunek jest realnie prowadzony. Nie jest to kierunek tak oblegany jak prawo czy psychologia, chętnych nie jest dużo, a po pierwszym roku często pozostaje już tylko kilkadziesiąt osób. Jestem typowym umysłem ścisłym i moje zdolności językowe nie są zbyt zadowalające, aby móc studiować poza granicami naszego kraju.

– Jak mają się wyobrażenia o studiach oceanograficznych do rzeczywistego studiowania.

– Chyba jak większość wyobrażałam sobie pływanie z delfinami, kilku tygodniowe rejsy i tym podobne, a nie siedzenie na wydziale do wieczora i niekończące się zajęcia w laboratoriach. (śmiech) A tak już całkiem poważnie, dzięki temu, że był to już mój kolejny kierunek, wiedziałam jak to studiowanie wygląda, więc nie rozczarowałam się jak to u większości studentów bywa. I tak nie powinniśmy narzekać, mamy częste wyjścia w teren, zajęcia praktyczne w nowoczesnych i dobrze wyposażonych laboratoriach i pracowniach, praktyki na statku badawczym Oceanograf 2. Dodatkowo nasz wydział znajduje się bardzo blisko morza, nieopodal Skweru Kościuszki w Gdyni. Większość studentów może o tym tylko pomarzyć. Pierwszą styczność ze statkiem badawczym mieliśmy podczas warsztatów w okresie wiosennym już na pierwszym roku studiów. Zajęcia były poprowadzone na pokładzie statku gdzie były pokazywane nam różne urządzenia, które są wykorzystywane podczas rejsów. Na drugim roku miały też miejsce praktyki, które odbywały się w Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii UG na Helu. Odbywaliśmy jednodniowe rejsy wraz z prowadzącymi z różnych zakładów naukowych, jakie są na naszym wydziale. Były to zajęcia z zakresu biologii, geologii, chemii oraz fizyki. Ale najważniejszymi, najbardziej ciekawymi i przyjemnymi rejsami był te, które odbywałam, co miesiąc od maja, do września, w celu zamontowania, zgrywania danych, oraz na koniec zdjęcia autonomicznej sondy, która była przymocowana do pławy nawigacyjnej. Rejsy te były związane z moja pracą licencjacką, o której wspominałam przy poprzednim pytaniu. Wszystkie rejsy, które odbyłam podczas studiów miały miejsce na pokładzie Oceanografa 2. Jednak właśnie do służby wchodzi nowy katamaran Oceanograf, jeden z najnowocześniejszych statków badawczych w Europie. Radośnie patrzę w przyszłość na następne warsztaty i praktyki, jakie będziemy odbywać już na pokładzie nowego statku, na który czekaliśmy już dość długo.

– Co najbardziej lubisz w oceanografii?

– Od zawsze fizyka, matematyka i informatyka były moimi ulubionymi przedmiotami w szkole, nigdy nie miałam z nimi kłopotów. Lubię, gdy coś można logicznie wytłumaczyć, a nie trzeba uczyć się na pamięć definicji i tym podobnych. Pomimo tego gdy przyszłam na oceanografię myślałam, że skupię się na badaniu ssaków morskich, w szczególności moich ulubionych morświnów. Jednak w trakcie studiów przekonałam się, że ścieżka biologiczna bardziej skupia się na małych żyjątkach i nie jest to coś, co mnie na tyle pasjonuje by to kontynuować. Dodatkowo w trakcie studiów poznałam dr. Macieja Matciaka, który zajmuje się zagadnieniami dotyczącymi fizyki. Dzięki niemu całkowicie przekonałam się do tego, że chcę zająć się oceanografią w kierunku fizycznym i pod jego opieką też prowadzę swoje badania dyplomowe. W trakcie zimowego semestru na drugim roku wybierane są specjalizacje, ja zapisałam się na oceanografię fizyczną, niestety po pierwszym semestrze na tej specjalizacji, wydział był zmuszony ją zamknąć, ze względu na małą ilość osób w grupie. Zostałam przeniesiona na oceanografie geologiczno-chemiczną. Z początku nie byłam przekonana, ale po zajęciach z sedymentologii z dr. Robertem Sokołowskim, stwierdziłam, że geologia wcale nie jest taka zła. Wtedy utwierdziłam się w tym, że w dużej mierze liczy się, kto prowadzi zajęcia i w jaki sposób przekazuje swoją wiedzę. Jeżeli robi to ktoś z pasją to jest wstanie zainspirować studentów do tego by chcieli zdobywać wiedzę w danym kierunku. Pomimo zmiany specjalizacji, dzięki Pani dziekan do spraw studenckich dr Ewy Szymczak, która umożliwiła kontynuowanie studiów w zakresie moich zainteresowań, mogłam się obronić z tematu dotyczącego zakresu fizyki morza.

– Jakie projekty realizowałaś podczas studiów?

– Najciekawszym projektem dla mnie było prowadzenie badań do mojej pracy licencjackiej. Była to praca, w której opisywałam zjawiska występujące w wewnętrznej Zatoce Puckiej na podstawie analizy danych zebranych autonomiczną sondą oraz porównując je z danymi dotyczącymi wiatru, które uzyskałam od Urzędu Morskiego w Gdyni. W głównej mierze badania te dotyczyły zmienności termohalinowej. Jest to temat na tyle interesujący i do końca niezbadany, że planuję wraz z moim promotorem rozszerzyć te badania i kontynuować je podczas pisania pracy magisterskiej.

– Jakie przedmioty były najtrudniejsze a jakie najciekawsze i dlaczego?

– Najciekawszymi przedmiotami są dla mnie te związane z fizyką, gdyż zawsze miałam hopla na punkcie fizyki i matematyki. Z moich ulubionych mogę wymienić optykę oraz fizykę morza, a także przedmioty, podczas których pracowaliśmy na komputerach na przykład takie jak systemy informacji geograficznej. Jak dla mnie nie ma przedmiotów trudnych. Wszystkiego się można nauczyć. Prędzej mogę stwierdzić, że są przedmioty, które wymagają poświęcenia większej ilości czasu. Mimo, że musiałam poświęcić dużo więcej czasu na naukę fizyki morza, niż na przedmioty ze ścieżki biologicznej, to i tak zdecydowanie z większą radością chodziłam na zajęcia z fizyki. Wszystko zależy od naszych preferencji i zainteresowań, a także prowadzących. Osoby, które interesują się biologią będą bardziej zadowolone z hydrobiologii czy genetyki, niż chemii atmosfery czy sedymentologii.

-Jak wyglądają praktyki zawodowe na oceanografii?

– Po pierwszym roku obowiązkiem, każdego studenta było zaliczenie praktyk zawodowych. Każdy mógł wybrać miejsce praktyk samemu. Podana była lista z propozycjami różnych miejsc. W moim przypadku trwały one 3 tygodnie, gdyż odbyłam je w trakcie wakacji. Zdecydowałam się na praktyki w Zoo ze względu na moje zamiłowanie do zwierząt (wcześniej studiowałam przecież zootechnikę), dodatkowo wiedziałam, że raczej nie będę miała już później możliwości znaleźć się w takim miejscu, dlatego właśnie wybrałam Zoo. Byłam tam opiekunem zwierząt. Natomiast niektóre osoby zaliczały praktyki w naszym Instytucie, podczas roku akademickiego. Dla nich okres trwania praktyk mógł się przedłużyć, gdyż należało przepracować odpowiednią ilość godzin.

– Macie możłiwość spełniania się naukowo podczas studiów?

-Aktualnie jestem członkiem trzech kół naukowych, są nimi Studenckie Koło Naukowe Geologów Uniwersytetu Gdańskiego, Koło Naukowe Oceanografii Operacyjnej oraz Koło Naukowe Gisoteka. W głównej mierze jestem fotografem podczas wszelkich wydarzeń jakie mają miejsce, gdyż jest to moja kolejna pasja. Organizowane też były przez nas stoiska podczas Bałtyckiego Festiwalu Nauki, wycieczki, warsztaty naukowe, ale także spotkania integracyjne, gdyż nie samą nauką człowiek żyje, przecież ważne jest też nawiązywanie nowych znajomości.

– Nie wychowałaś się w Trójmieście. Jakim jest miastem do studiowania dla osoby “z zewnątrz”?

– Przyjechałam tutaj z Mrągowa, gdzie w obrębie miasta znajduje się aż siedem jezior. Jak widać tam jest woda i tu jest woda. A i malownicze lasy na terenie Trójmiasta też się znajdą jak i wzniesienia, więc za wiele krajobraz się nie zmienił. Może mały szczegół różniący to, to że w Gdyni mam blisko do morza. Ze względu na to, że na wcześniejszych studiach wynajmowałam pokój w mieszkaniu z innymi studentami, wiedziałam, że nie jest to opcja dla mnie. Dlatego w Gdyni od razu szukałam mieszkania całego dla siebie. Mam szczęście do znajdowania fajnych mieszkań, a ze względu na to, że dojeżdżam rowerem na uczelnię i bardzo to lubię, nie szukałam niczego w okolicy Wydziału, co prawdopodobnie ułatwiło mi znalezienie idealnego lokum. Aktualnie współdzielę kawalerkę ze swoim towarzyszem – królikiem. Jak widać można znaleźć także mieszkania z możliwością posiadania zwierzaka. Komunikacja między całym trójmiastem nie jest najgorsza, dużo moich znajomych z kierunku, dojeżdża z Spotu czy Gdańska i mimo, że jesteśmy razem już czwarty rok większość z nich nie przeniosła się do Gdyni.

– Studia to nie tylko nauka, a Trójmiasto ma opinie mocno rozrywkowego miasta…

– Jeżeli mam być szczera, to nie jestem osobą rozrywkową, jeżeli wyznacznikiem tego jest chodzenie po klubach w Sopocie. Wolę spokojniejsze wyjścia w gronie bliskich znajomych, czy też członków kół naukowych. Jeżeli chodzi o puby i miejsca, w których można usiąść i pogadać, całe Trójmiasto ma coś do zaoferowania. Osoby, które lubią klasyczne wyjścia do klubów na pewno znajdą to, co lubią w Sopocie, przynajmniej wiem tyle od znajomych. Fajną opcją są też Juwenalia, które mają miejsce wiosną. Ze względu na to, że nasz wydział znajduje się w Gdyni oraz wynajmuję mieszkanie w Gdyni, głównie spędzam czas tutaj i tylko okazyjnie jeżdżę do Gdańska czy Sopotu.

– Jakie masz plany zawodowe po studiach?

– Na wielu spotkaniach z prowadzącymi są przedstawiane różne możliwości. Niektórzy po oceanografii poświęcają się nauce, inni otwierają biznes związany z akwakulturą, można pracować w fokarium czy w zoo, w urzędach, albo wyjechać za granicę. Tak naprawdę jest dużo opcji, a ogranicza nas tylko wyobraźnia i oczywiście to że jesteśmy związani z wodą. Ze względu na to, że realizowanych jest tak wiele ścieżek naukowych, każda z nich oferuje inne możliwości. Gdy zaczynałam studia w ogóle nie planowałam, że będę pracować w zawodzie. Przybyłam tu, dlatego, że lubię zdobywać wiedzę, choć miałam całkowicie inny plan na życie związane z moimi zainteresowaniami artystycznymi. W tym momencie jedyną opcją stricte związaną z oceanografią, o której myślę jest praca naukowa. A gdyby udało mi się połączyć moja pasję związaną z fotografią, a w związku z tym i z filmem? Na pewno mogłabym z przyjemnością tworzyć filmy przyrodnicze dotyczące tego jakże ciekawego i fascynującego świata podwodnego, który jest tak mało zbadany przez nas.

Co to są sinice i czy mogą być niebezpieczne dla zdrowia kąpiących się ludzi? Czy sinice to glony? Jak rozpoznać wodę z sinicami? Co to jest zakwit? Ci powodują kiedy zetkną się z organizmem człowieka? Jak działają toksyny, które wydzielają niektóre gatunki sinic? Czy sinice mogą być pożyteczne, a nawet bezcenne – np. w biotechnologii czy farmacji? O sinicach opowiada dr Justyna Kobos z Zakładu Biotechnologii Morskiej w Instytucie Oceanografii na Wydziale Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję