Site logo

Kandydacie – nie kłam działowi rekrutacji :)

Zaczyna się najbardziej gorący okres na uczelniach, startuje bowiem rekrutacja na studia. Dlatego też dla kandydatów i kandydatek pracownicy Działów Rekrutacji, którzy odpowiedzialni są za udzielanie odpowiedzi na pytania przyszłych studentów, są kolejnymi ważnymi osobami w życiu! Ale często zdarza się, że ta komunikacja kandydatów z pracownikami uczelni przebiega nie tak jak powinna. #nieoklamujpanisnap apeluje  Pani Snap, ekspertka studia.pl

Chyba powinnam zorganizować akcję w internecie pt: #nieoklamujpanisnap! Tak jak to tego strażaka podczas epidemii covid-19. Kandydaci i kandydatki na studia są naprawdę wspaniali, ale… ONI MNIE OSZUKUJĄ! 🙂

Centrum Natychmiastowego Reagowania Rekrutacyjnego w składzie jednoosobowym 😀 działa 24/7. Pytań multum, takich o zasady, o punkty, o trudność dostania się, ale uprawiam też z całych sił poradnictwo co do wyboru kierunku – to nie jest łatwe, a zagubionych maturzystów, którzy nie wiedzą, którą drogę wybrać wciąż mnóstwo. Jest o czym rozmawiać. I o ile kandydaci w tej komunikacji zazwyczaj pamiętają o kulturze w języku wypowiedzi, używają zwrotów grzecznościowych i są naprawdę bardzo uprzejmi, to stosują pewne chwyty, o których Wam dziś opowiem.

Szukałem na stronie, ale zniknęło!

Kandydaci pytają o rekrutację i piszą do mnie na przykład, że szukali czegoś na stronie rekrutacyjnej, ale tego w ogóle nie ma. Nie ma niczego! Zero informacji, tabula rasa, białe tło i jakaś jedna kropka nienawiści w rogu, która wrogo spogląda i mówi do kandydata „wyjdź stąd, tu niczego nie ma”. Nie ma tabelki z przedmiotami maturalnymi wymaganymi podczas rekrutacji, oni przeszukali cały internet i pół kosmosu, byli już na Wenus, też nie było. I tu jakby rozmowę zaczynam zawsze od powstania świata, czyli od tego, na jakiej stronie byli? I często okazuje się, że owszem, że byli na stronie rekrutacyjnej, jak szukali tego prawa, ale na stronie uczelni technicznej (no dziwne, że prawa tam nie było!). Także czasem mylą uczelnię (oczywiście jest i na to rozwiązanie, a nazywa się studia.pl, bo tam znajdziecie mnóstwo uczelni, wiele kierunków, wszystko w jednym miejscu, na pewno nie pomylicie niczego!). Ale czasem też się zdarza, że zaklinają się, że byli na stronie rekrutacyjnej (nawet jeśli się nie zna adresu tak z pamięci, to jak się wpisze w google – czyli w tę wyszukiwarkę taką – „rekrutacja Uniwersytet Warszawski”, to wyskoczy ta strona rekrutacyjna), a w rzeczywistości byli na stronie głównej uczelni. Ale jeśli już nawet byli na stronie i to rekrutacyjnej dokładnie tego uniwersytetu, o który im chodziło (oklaski), to nie czytają. Czytanie to taka umiejętność, która w zasadzie jest stratą czasu, bo ile to trzeba przeczytać, żeby natrafić na to, co takiego kandydata interesuje! On potrzebuje tylko jednej małej odpowiedzi na pytanie – czy muszę zdawać włoski na italianistykę, czy wystarczy angielski, a musi przeczytać listę kierunków i jeszcze znać alfabet, a później przeklikać zakładki i przeczytać! Jezu, ileż to roboty! Czy wy wiecie, ile w tym czasie rzeczy można by zrobić? Pomalować wszystkie paznokcie u ręki i to u prawej! Czyli lewą 😀 No więc – nie czytają! Mówią, że czytają. Nie czytają, a jeśli nawet nie oszukują, bo czytają, to – NIE ROZUMIEJĄ TEGO, CO CZYTAJĄ, bo nie czytają z należytą uwagą i skupieniem. Ale to nie wszystko! Jest też jeszcze jedna grupa – grupa, która nie dość, że czyta, to jeszcze się skupia na czytaniu i to tak bardzo się skupia, że wyczytuje z tekstu to… CZEGO TAM NIE MA! W ten sposób powstają nowe zasady rekrutacji! Ile ja już ich przerabiałam 🙂

Dzwoniłem, ale w tym dziale to nie wiedzieli!

Czasem kandydaci i kandydatki mówią, albo nawet często, że dzwonili gdzieś tam na Uniwersytet, do jakiegoś Działu Rekrutacji, czy jakiegoś Studenckiego, czy do dziekanatu, czy jak mu tam no i w tymże nie potrafili absolutnie nic powiedzieć na ten temat, w ogóle zero, oni nawet nie wiedzieli, czy na ten kierunek to trzeba zdawać rozszerzony polski! Ba! Oni nie wiedzieli, że taki kierunek jest! Hm. Kto jak kto, ale dziewczyny z Działu Rekrutacji, to jakby je obudzić w nocy i zapytać, czy są niestacjonarne na filologii klasycznej, to na jednym zaspanym wydechu powiedzą, że nie ma, że tylko stacjonarne licencjat i magisterka! Bo to jest dla nich jak paciorek, co mama uczyła od bajtla, to jak pin do telefonu (yyy, może przesadziłam), to jak swoja własna data urodzenia! Serio! Oni po prostu nie dzwonią, a mówią, że dzwonili (chlip, chlip).

A student to już w ogóle nie wiedział nic!

Czasem mówią, że rozmawiali ze studentami jakiegoś kierunku, ale oni nie potrafili powiedzieć, jak i kiedy wybiera się specjalność na tym kierunku, w ogóle nie wiedzą, czy mieli matmę na pierwszym roku, albo w budynku na jakiej ulicy są zajęcia 🙂 W ogóle nie kojarzą od kiedy na studiach są zajęcia wychowania fizycznego, czy dużo laboratoriów czy mało, czy wykładowca od logiki to mężczyzna czy kobieta, albo czy jest na wydziale bufet i czy można tam zjeść pierogi. No, drogie kłamczuszki! Studenci mają zazwyczaj trochę więcej inteligencji niż kostka masła! A po tej kwestii z pierogami, to od razu widać, że oszukujecie! Każdy student wie, czy na jego wydziale można zjeść pierogi. KAŻDY.

Dlatego apeluję! Z pracownikiem Działu Rekrutacji jak z księdzem na spowiedzi! Lepiej szczerze wyznać – nie byłem, nie czytałem, nie wiem, gdzie, nie wiem, jak, niż czytałem, ale to ich wina, bo nie napisali!  Tylko prawda nas i was uratuje! Amen.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję