Czy rzeczywisty profiler policyjny ma cokolwiek wspólnego z postaciami w serialach kryminalnych “Mindhunter”, “Minds”, serii “CSI: Kryminalne zagadki”? Kim właściwie jest i jak pracuje? jakich sprawców przestępstw można “namierzyć” w ten sposób? Jakie studia trzeba wybrać, żeby zostać profilerem?
O tym jak wygląda codzienność pracy profilera kryminalnego opowiada Jan Gołębiowski, polski psycholog kryminalny, biegły sądowy, wykładowca akademicki autor licznych publikacji na temat profilowania nieznanych sprawców przestępstw, założyciel Centrum Psychologii Kryminalnej. Jest autorem pierwszej w Polsce monografii na temat profilowania kryminalnego – “Profilowanie kryminalne. Wprowadzenie do sporządzania charakterystyki psychofizycznej nieznanych sprawców przestępstw.” Jak Gołębiowski współpracuje z Wyższą Szkołą Administracji i Biznesu im. E. Kwiatkowskiego w Gdyni, która prowadzi specjalność “kryminologia i kryminalistyka” na kierunku “bezpieczeństwo wewnętrzne”.
Kim jest profiler?
Profiler – co to za zawód?
Profiler to termin zapożyczony z języka angielskiego, który ostatnio się przebił do świadomości publicznej w Polsce. Do tej pory te działania nazywały się “sporządzaniem portretu psychologicznego nieznanego sprawcy”, natomiast “profilowanie” zostało zapożyczone na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych z konferencji naukowej, na której anglojęzyczni specjaliści używali terminu “criminal profiling”. Profilerzy w Polsce to są najczęściej psychologowie, a za granicą to również eksperci kryminalistyki, psychiatrzy i seksuologowie. Kiedyś portrety psychologiczne tworzono w interdyscyplinarnym zespole np. jak w przypadku sprawy Zdzisława Marchwickiego. Analizując przestępstwo pod kątem swojej wiedzy, profiler wspomaga policję i prokuraturę w prowadzeniu śledztwa. Opisuje i identyfikuje przestępstwo, starając się podać cechy sprawcy, które mają ułatwić jego ustalenie organom ścigania. Jest to funkcja pomocnicza i w przeciwieństwie do wizerunku medialnego, profilerzy nie są panaceum na nierozwiązywalne sprawy, które trudno rozwikłać standardowymi metodami. Im większe śledztwo, tym więcej różnych narzędzi jest wykorzystywanych, na przykład medycyna sądowa, kryminalistyka, jak również rozwijające się nowoczesne metody DNA czy informatyki śledczej. Profil kryminalny jest właśnie jednym z takich narzędzi.
Jak wygląda praca profilera?
Przy jakich przestępstwach i okolicznościach policja zgłasza się do profilerów?
Najczęściej śledczy zwracają się w przypadku zabójstw. Ze względu na specyfikę zabójstwa rzeczywiście częściej korzysta się z nietypowych metod, na przykład skanowanie 3D mieszkania, które na zasadzie przemieszczania się jak w grze komputerowej pozwala na interaktywne oglądanie miejsca zbrodni. Pracowałem jednak przy bardzo różnych przestępstwach: porwaniach, stalkingu, napadach na banki, seryjnych zgwałceniach, wymuszeniach rozbójniczych, groźbach karalnych, a nawet przy terrorze spożywczym, który polega na zapowiedzi zatrucia jakiegoś produktu o ile nie dostanie żądanego okupu. Nie ma ograniczeń – o ile profilowanie kryminalne może pomóc w prowadzeniu śledztwa, wtedy policja kontaktuje się z profilerem.
Częściej profiler pracuje w laboratorium czy partneruje policjantom na miejscu zbrodni?
Bardzo ważną sprawą jest wiek danego przestępstwa. Profilerzy są często wykorzystywani w przestępstwach prowadzonych przez tzw. “Archiwa X”, jak nazywają media zespoły policyjne zajmujące się sprawami niewykrytymi. Są to sprawy stare i niewyjaśnione, ale jeszcze nieprzedawnione. Nierzadko mają one po kilka, kilkanaście lub dwadzieścia lat i profiler nie ma możliwości cofnąć się w czasie, aby wziąć udział w pierwszych oględzinach. Jeżeli sprawa jest bardzo świeża, na przykład niedawno ujawnione przestępstwo, które się na gorąco właśnie dzieje, to profiler ma szansę wziąć udział w czynnościach policyjnych. W czasie mojej pracy w policji, dosłownie kilka razy byłem na takim gorącym miejscu, ponieważ nikt dokładnie nie wie, na jakim etapie śledztwa profiler będzie potrzebny. O ile przy każdym miejscu zdarzenia potrzebny jest technik kryminalistyczny, który tam będzie zbierał odciski palców i robił zdjęcia, o tyle praca profilera nie jest w tym standardzie. Często jest tak, że dopiero w kilku pierwszych dniach działań, okazuje się, że sprawa nie jest łatwa i ewidentna, w których członek rodziny bądź sąsiad jest zabójcą, więc wtedy policja decyduje się, aby skorzystać z dodatkowych i mniej standardowych metod, między innymi z profilera. Jakiś czas temu zostałem wezwany przez prokuratora szóstego dnia prowadzenia śledztwa. Blisko tydzień zajęła decyzja, że sprawa jest na tyle specyficzna, żeby skorzystać z narzędzia jakim jest profil psychologiczny. Wszystko było jeszcze na takim wczesnym etapie, że mogłem wejść do zaplombowanego mieszkania i je obejrzeć. Oczywiście zwłoki zostały zabrane wcześniej, a ja robiłem jedynie własne oględziny miejsca popełnienia przestępstwa. Na filmach wszystko jest na gorąco, że ciało jeszcze leży, jest pełno osób, ktoś robi zdjęcia, ktoś sporządza notatki, a prawda jest taka, że takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Najczęściej profiler dostaje akta sprawy, z którymi musi się dogłębnie zapoznać, a najwięcej czasu zajmuje właśnie siedzenie przy biurku, czytanie dokumentów i oglądanie zdjęć i wideo z oględzin. Praca profilera jest głównie pracą za biurkiem, mocno statyczną i analityczną, niżeli terenową. Ale zdarzają się wyjazdy, rozmowy z rodziną ofiary czy wizyty w Aresztach Śledczych by ocenić możliwości sprawstwa podejrzanego. Obecnie współpracuje ze śledczymi z całej Polski, więc czasami muszę pojechać do miasta odległego o kilkaset kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, czyli Warszawy.
Te przykłady brzmią jak fabuły jakiegoś sensacyjnych thrillerów. Może Pan opowiedzieć o różnicach między filmowymi, a rzeczywistością?
Nie do końca potrafię się odnieść do świata filmu, ponieważ w zasadzie nie oglądam takich produkcji. Kiedyś obejrzałem jeden odcinek popularnego serialu “Criminal minds”, który polecali mi moi studenci, ale okazał się tak nierzeczywisty i stereotypowy, że najpierw mnie znudził, a potem zirytował. W kilku polskich produkcjach kryminalnych pojawiały się postaci profilerów, ale szczerze mówiąc tego też dokładnie nie śledziłem. Wiadomo, że w amerykańskich produkcjach profilerzy są bogaci w sprzęt, są specjalnie traktowani, a gdy są głównymi bohaterami to film skupia się na ich wyjątkowym wpływie na śledztwo. Gdy zapytałem amerykańskich funkcjonariuszy o serial “CSI: Kryminalne zagadki”, to śmiali się, że przecież nikt z laboratorium nie chodzi przesłuchiwać świadków, nie goni sprawców z karabinem tylko w swoim wąskim zakresie współpracują z policjantami na miejscu zbrodni, a głównie pracują w laboratorium. Profilerzy są często portretowani, jako osoby dziwne, obdarzone jakimś “darem” albo specjalnym zmysłem, którym w wyczuwa różne rzeczy w sposób parapsychologiczny. Podczas, gdy najbliższe rzeczywistości jest pokazywanie procesów logicznego myślenia, ponieważ profiler kieruje się rozsądkiem i twardymi danymi, a nie intuicją czy odczuciami. Oglądałem jeden z nowszych seriali “Mindhunter” i jest on w miarę zbliżony do prawdy, ponieważ jest ekranizacją wspomnień znanego profilera z FBI. Są co prawda momenty, gdy bohater mitologizuje swoje działanie, ale rozumiem, że na emeryturze chce zbudować jakiś medialny wizerunek własnej osoby. Serial jest zdecydowanie bliższy prawdzie psychologicznej, temu co się działo w latach siedemdziesiątych, przy rozwijaniu współczesnego profilowania. W filmach najczęściej omawiana jest straszna sprawa seryjnego zabójcy, a przykładem bliższym rzeczywistości jest na przykład przestępca który przyszedł do kwiaciarki z nożem i groził, że ją potnie, o ile nie da mu pieniędzy. Dalej napadł na inny mały sklepik, potem na kiosk, więc można go nazwać seryjnym rozbójnikiem. Dopiero na końcu śledztwa okazało się, że to był jeden młody człowiek uzależniony od heroiny. Napadał chaotycznie, dość przewidywalnie i w odruchowy dla swojego nałogu sposób, bo potrzebował każdego grosza. Przeważnie takie sytuacje się zdarzają, a nie ćwiartowanie ciała i układanie go w jakieś rytualne formy przez super inteligentnego sprawcę, który prowadzi grę z profilerem. Najczęstsze sprawy rozwiązywane przez profilerów nie są aż tak spektakularne jak w filmach, ale z punktu widzenia mojej pracy człowiek, który napada na kwiaciarnię jest równie interesującym przypadkiem do analizy jak każdy inny przestępca. Na szczęście seryjnych morderców nie spotykam tak często jak w filmach.
Jak wygląda skala tego zjawiska? Ile spraw rocznie jest w stanie skutecznie prowadzić profiler?
Mogę powiedzieć, że od wielu lat zawsze mam co najmniej jedną sprawę do analizy. Jakby wyciągnąć średnią ze wszystkich spraw, które biorę, to wychodzi ich kilkanaście rocznie, ale to też zależy od okresu. W grę wchodzi także moja przepustowość, bo jako psycholog sądowy wykonuje również inne rzeczy: badam świadków, podejrzanych, prowadzę też zajęcia ze studentami czy specjalistyczne szkolenia. Staram się nie odmawiać zamówień na profil, które spływają w częstotliwości około jednej na miesiąc. Więcej pojedynczy człowiek raczej nie byłby w stanie przerobić. Statystyki mówią, że wszyscy policyjni psychologowie wykonują około 50 profili rocznie, a trzeba dodać także biegłych i policjantów, którzy jednocześnie są profilerami, ale nie należą do komórek psychologicznych tylko sami się tym zajmują na potrzeby zespołów w pionie kryminalnym. Jeżeli zsumujemy wszystkich, którzy się tym zajmują, to wyjdzie, że rocznie w całej Polsce wykonuje się może od 80, do 100 profili. Tych osób aktywnych zawodowo jest około dwudziestu, więc jakby to podzielić to każdy profiler ma pięć spraw rocznie.
Jak wygląda praca profilera w dobie dzisiejszej technologii i kanałów komunikacyjnych? Czy zdarzało się Panu profilować w oparciu o Facebooka bądź innych platform społecznościowych?
Oczywiście. Wspomniałem o “stallkingu” czyli nękaniu, który również odbywa się przy pomocy różnych komunikatorów internetowych. Dzisiaj ogólnie jest wysoka aktywność ludzi w internecie, więc nawet jeżeli mam do czynienia z przestępstwem nie do końca internetowym, na przykład przy wymuszeniach rozbójniczych, to sprawdzam wątki na forach w poszukiwaniu lingwistycznych podobieństw budowania wypowiedzi. Często jest tak, że jak ktoś stara się coś wymusić i grozić, to porównuję to z artykułami, postami bądź komentarzami na temat żądań przestępcy. Nie raz korzystam z różnych udogodnień, na przykład Google Maps czy Google Street View. Mówiliśmy o obecności profilera na miejscu zbrodni, na co nierzadko nie ma możliwości czasowych czy logistycznych. Profiler nie chodzi szukać śladów kryminalistycznych, jak krwawy odcisk buta albo dłoni. Gdy po roku sprawa stoi w miejscu i śledczy decydują się wesprzeć profilem, dostarczają mi zapis oględzin, zdjęcia oraz film. Jednak chcę zobaczyć jak daleko od miejsca, gdzie znaleziono ofiarę, jest na przykład droga na przystanek autobusowy. Taką trasę można odbyć, sprawdzić czy okolica jest gęsto zaludniona, zmierzyć odległości, gdzie jest najbliższy postój taksówek itp., właśnie korzystając z opcji Street View. Nowinki technologiczne na pewno pomagają organom ścigania, ale również dają nową przestrzeń oraz narzędzia do popełniania przestępstw. Dobrym przykładem będzie konkretna historia wymuszenia rozbójniczego sprzed kilku lat, gdy sprawca groził, że coś wysadzi, a już przy poprzednim przestępstwie udowodnił, że ma jakieś umiejętności pirotechniczne. Tym razem zapowiedział, że to będzie większe, groźniejsze w działaniu i chciał za to pieniądze. W liście wymuszeniowym podpisał się patetyczną frazą. Dzięki Google znalazłem, że jest to fragment neo-nazistowskiej piosenki. Niszowy gatunek muzyczny, posiadający bardzo hermetyczne grono fanów pozwoliło na zawężenie kręgu podejrzanych. Wzajemny kontekst dostępnych informacji, czyli wielkość okupu, konstrukcja tej bomby, formułowanie listu, miejsce, gdzie to się działo, wybór ofiary oraz krzyżowe ich sprawdzenie pozwoliło wywnioskować, że jest to osoba młoda, niedojrzała, z nie wygórowanymi aspiracjami. Połączenie wszystkich informacji dało trafny profil, ponieważ był to 19-letni chłopak, miłośnik chemii oraz pirotechniki, który za ofiarę wybrał lokalny sklep.
Czy profilerzy współpracują wyłącznie z policją? Czy z profili korzystają zewnętrzne firmy i organizacje tworząc coś na kształt wywiadu gospodarczego?
Zdarza się, że profilerzy kryminalni dostają zlecenia prywatne, ale to również mieści się w szeroko pojętym bezpieczeństwie, bo współpracowałem na przykład z pionami śledczymi firm ubezpieczeniowych. Jest to zbliżone do działań policyjnych ale wymaga innych uprawnień oraz innych metod, chociaż pion śledczy w firmach również również prowadzić śledztwo. Z kolei profile konsumenckie robią inni analitycy. Mam kolegę jeszcze z czasów studiów, który w poszedł w badania rynkowe, gdy ja wybrałem profilowanie kryminalne. Jego praca wygląda nieco inaczej, ponieważ od klientów wyciąga opinie oraz uczucia względem danego produktu. Opowiadał mi również, że tworzą symulacje, które odbywają się w laboratoryjnie przygotowanym sklepie, w którym produkty były rozłożone w konkretny i specyficzny sposób, względem ceny, lokalizacji, grupy i rodzaju. Gdy uczestnicy badań zrobili zakupy, oni potem przy pomocy kamer i innych urządzeń rejestrujących, analizowali ich ruchy, uwagę oraz decyzje zakupowe. Interpretacje ich zachowań przekładają później na potencjalnych klientów. Poprosiłem kiedyś tego kolegę, aby mi pokazał wyniki ich badań konsumenta danego piwa oraz danych papierosów, które zostawił na miejscu zdarzenia pozostawił sprawca. Okazało się, że badaczy rynkowi mieli starannie wyselekcjonowane informacje, w jakim wieku był palacz danego papierosa, jaki miał status finansowy, w jakiej był grupie zawodowej, jakie media ogląda, jak to koreluje z innymi zakupami, które wykonuje itp. Dostęp do takich danych również bywa pomocny dla profilerów kryminalnych.
Jak zostać profilerem?
A propos kolegi ze studiów: jak to wygląda od drugiej strony? Jak kandydat na studia, który interesuje się filmami i serialami kryminalnymi, mogłaby w Polsce zostać profilerem?
Niestety nie ma łatwej i jasnej ścieżki kariery, ponieważ zawód profilera, jako taki, nie istnieje. Można powiedzieć, że istnieją obowiązki profilera, których można się podjąć na kilka sposobów. W warunkach Polskich najczęściej pełnią je psychologowie policyjni, więc najlepiej skończyć psychologię, potem dostać się do policji i pracować w komórce psychologicznej. Tam spróbować zwrócić na siebie uwagę, aby dojść do profilowania, aczkolwiek psycholog policyjny wykonuje różne obowiązki, od badań kandydatów na policjantów po całodobowy dyżur na sytuacje wyjątkowe jak śmierć czy trauma kogoś ze służby, ponieważ zamówienia profili nie spływają codziennie. Można w ogóle zostać policjantem – są poszczególne osoby, które zatrudnione w pionie kryminalnym są normalnymi funkcjonariuszami kryminalnymi, jak w filmach, a jednocześnie są na przykład po innych kierunkach niż psychologia, bo i prawo, kryminalistyka i kryminologia, resocjalizacja czy pedagogika specjalna, ale sami rozbudowują sferę kryminalno-psychologiczną swojej wiedzy. Można wykonywać profile jako biegły sądowy, ale trudno też zostać biegłym bez doświadczenia bo jednym z warunków, aby zostać biegłym zarejestrowanym w sądzie jest jakiś posiadanie nie tylko wiedzy ale i umiejętności. Można również zatrudnić się w więzieniu i popracować jako psycholog penitencjarny czy jako wychowawca, mieć kontakt z przestępcami, poznać ich trochę i wtedy już po doświadczeniu praktycznym zacząć być biegłym. Inne miejsce dobre do zbierania doświadczeń to oddział psychiatrii sądowej w szpitalu psychiatrycznym, gdzie prowadzi się obserwacje przestępców, które mają pomóc w ocenie ich poczytalności. Sam pracowałem na takim oddziale 4 i pół roku, była to kopalnia wiedzy, móc zapytać przestępcę dlaczego zrobił coś takiego i dlaczego akurat w taki a nie inny sposób.