Internet, telewizja, prasa, wszędobylskie plakaty i szpecące przestrzeń miejską bilbordy – reklamy otaczają nas już ze wszystkich, możliwych stron. Jednymi z najczęściej występujących są oczywiście reklamy banków. Nie masz pojęcia o finansach i podstawach bankowości? Bardzo łatwo możesz wpaść w pułapkę, z której ciężko będzie się wydostać…
Grupą odbiorców, na której szczególnie zależy bankom, są ludzie młodzi – najczęściej studenci, którzy z roku na rok stają się coraz bardziej przedsiębiorczy i starają się zarobić samodzielnie na swoje utrzymanie. A wydatków nie brakuje, a wręcz ich ciągle przybywa: rosnące opłaty za akademik czy wynajmowane mieszkanie, czesne, jedzenie, książki, rachunki za telefon i wydatki na tzw. życie studenckie. Student wśród natłoku zajęć związanych ze zdobywaniem wykształcenia stara się zarobić na swoje utrzymanie i zastanawia się, który bank najlepiej zadba o jego oszczędności i pozwoli zyskać „kilka groszy” dzięki wysokiemu oprocentowaniu.
Student otwiera konto bankowe
W Polsce działa kilkadziesiąt banków różnego typu, ale na jaką ofertę powinien zdecydować się statystyczny student? Jest kilka podstawowych czynników, które mogą zaważyć na ostatecznym wyborze. Głównym kryterium jest oczywiście oprocentowanie konta, jakie oferuje nam dany bank. Zasada jest bardzo prosta: im wyższe, tym lepsze. Warto również zwrócić uwagę na dodatkowe formy oszczędzania (np. lokaty krótko i długoterminowe) oraz dostęp do sieci bankomatów. Część banków każe bowiem swoim klientom płacić za pobranie pieniędzy z bankomatów, które należą do innych banków.
Opłaty za prowadzenie konta i inne czynności bankowe zostały niedawno podniesione lub uzależnione od kilku zmiennych, np. wysokości comiesięcznych wpływów na konto lub ilości przeprowadzanych operacji za pomocą karty płatniczej. Problem w tym, że wielu studentów tworzy swój budżet w oparciu o prace najczęściej dorywcze o charakterze nieregularnym i sezonowym. Niestety, banku nie interesuje z jakiej formy zatrudnienia pochodzą środki finansowe – liczy się ich fizyczny (lub raczej wirtualny) wpływ na konto w określonej wysokości. Co można zrobić, gdy w jakimś miesiącu uzyskamy wpływ na konto niższy od wymaganego? No cóż, trzeba będzie ponieść koszty wymienione w regulaminie, czyli opłatę za prowadzenie konta, obsługę karty płatniczej, etc. Ile? Od kilku do nawet kilkudziesięciu złotych.
Bierzemy kredyt, czyli na kolanach do banku
Jeżeli student chciałby zaciągnąć kredyt, to może to zrobić wyłącznie w poniższych bankach:
- PKO Bank Polski S.A.,
- Bank PEKAO S.A.,
- Bank Polskiej Spółdzielczości S.A. (wraz ze zrzeszonymi bankami spółdzielczymi),
- SGB-Bank S.A. (wraz ze zrzeszonymi bankami spółdzielczymi).
Na pożyczkę studencką może liczyć praktycznie każdy student, w którego rodzinie dochód na osobę nie przekracza kwoty 2500 zł miesięcznie. Wysokość tej kwoty jest co roku ustalana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Warto również dodać, że prawo ubiegania się o kredyt studencki mają: studenci wszystkich polskich uczelni zarówno prywatnych, jak i państwowych, słuchacze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej będący osobami cywilnymi, uczestnicy studiów III stopnia. Warunek? Naukę w danej szkole trzeba rozpocząć przed ukończeniem 25 roku życia.
Obowiązujące obecnie regulacje gwarantują zakwalifikowanym do programu osobom wsparcie przez 10 miesięcy w roku w wysokości maksymalnie 600zł. Okres kredytowania wynosi optymalnie 6 lat. Dodatkowo, dzięki wspomnianym już dofinansowaniom ze strony Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa wyższego, opłata prowizyjna banku wynosi jedynie 1,88 proc. Co potem? Studenta, który zdecydował się na kredyt, czeka dwuletni okres tzw. zawieszenia spłaty, po którego upływie bank rozpocznie egzekwowanie należności z tytułu udzielonego kredytu. Jeżeli sytuacja finansowa studenta nie pozwala na natychmiastową spłatę, może on wnioskować o dodatkowe 12 miesięcy zawieszenia spłaty. Reasumując, warunki kredytu studenckiego są faktycznie atrakcyjne, o ile mamy pewność co do swojej kondycji finansowej po zakończeniu studiów. A z tym różnie bywa niestety…