Walka z rosnącym poziomem bezrobocia jest największym wyzwaniem naszych czasów. Kilka lat temu na genialny pomysł wpadł jeden z polskich polityków, który stwierdził, iż “Jedynym sposobem na obniżenie bezrobocia jest zwiększenie zatrudnienia“. Czy rewolucja w urzędach pracy, którą zaplanował nasz rząd, sprawi, że bezrobocie w Polsce stanie się problemem marginalnym?
Entliczek, pentliczek, który koszyczek?
Rymowanka, którą wszyscy znają z czasów dzieciństwa, nabiera zupełnie innego znaczenia w obliczu nadciągającej rewolucji w urzędach pracy. Okazuje się bowiem, że bezrobotni będą podzieleni na trzy profile, czyli trafią do “osobnych koszyków”. Można powiedzieć, że jest to swoista segregacja bezrobotnych, która będzie dokonywana na podstawie ich wieku, stażu i zaangażowania. No, ale zamiast debatować nad sensem istnienia profili/koszyków, to pokażemy Wam w jasny sposób o co w nich chodzi:
– Koszyk (profil) numer 1: w koszyku tym znajdą się osoby energiczne i zaangażowane w poszukiwanie pracy. Zadaniem urzędu pracy będzie przedstawienie im konkretnych ofert zatrudnienia. Na tym rola urzędników będzie się kończyć.
– Koszyk (profil) numer 2: jeśli trafisz do niego, to znaczy, że potrzebujesz wsparcia edukacyjnego, które przygotuje Ciebie do podjęcia zatrudnienia. Urzędnicy zaproponują takim bezrobotnym: szkolenia, kursy, studia, etc. Oczywiście pod warunkiem, że urząd będzie dysponował odpowiednimi środkami finansowymi.
– Koszyk (profil) numer 3: miejsce, do którego “zesłani” zostaną długotrwali bezrobotni, bez większych szans i chęci na podjęcie jakiejkolwiek pracy. Podobno aż 10% bezrobotnych w Polsce (według złośliwych – znacznie więcej…) zostanie zakwalifikowanych do tej grupy! Urzędy pracy nie będą się jednak zajmować ich obsługą, gdyż ta zostanie przekazana specjalnym, zewnętrznym firmom i instytucjom. Wygląda na to, że trzeci profil to współczesny odpowiednik Tartaru…
Smutny koniec Pani Halinki
Czasy, w których bezrobotni byli obsługiwani w charakterze petentów, już się zakończyły. Miejsce bezlitosnego urzędnika zajmie bowiem doradca klienta, który będzie premiowany za efekty swojej pracy, czyli mówiąc krótko – za zmniejszenie poziomu bezrobocia. Środki pochodzić będą z Funduszu Pracy. Przyjazna obsługa, urzędnicy zorientowani na efekty pracy i premiowani za nie przez resort pracy. Brzmi to idealnie, a nawet zbyt idealnie. Na weryfikację tych ambitnych planów przyjdzie nam jednak poczekać kilka miesięcy, ale chyba warto.
Miejsce Pani Halinki zajmą doradcy klienta, a miejsce starych metod i narzędzi zajmą nowe narzędzia, które mają być lepiej dostosowane do wymogów współczesnego rynku pracy. Do nowości należy niewątpliwe zaliczyć: grant na telepracę, świadczenia aktywizacyjne, pożyczka z Funduszu Pracy na stworzenie stanowiska pracy lub podjęcie własnej działalności gospodarczej, szkolenia organizowane w ramach trójstronnych umów szkoleniowych, które zawierane będą między starostą, pracodawcą i firmą szkoleniową. Z tych narzędzi będą mogły skorzystać np. osoby, które wracają na rynek pracy po przerwie związanej z wychowaniem dziecka.
Student w Urzędzie Pracy
Wizyta w PUP nie należy do przyjemnych, gdyż oznacza naszą porażkę w starciu z realiami rynku pracy. Nasza wiedza okazała się bowiem nieatrakcyjna dla pracodawców, a nasze umiejętności – mało przydatne. Czy to oznacza automatyczny koniec marzeń o dobrej i stabilnej pracy? Oczywiście, że nie, ale warto wziąć taki scenariusz pod uwagę jeszcze w czasie studiów! Recepta na uniknięcie problemów jest tylko jedna: ciężka praca.
Wiedza, zdobyte umiejętności, doświadczenie zawodowe i… odrobina szczęścia, to podstawa Waszego sukcesu na współczesnym rynku pracy. Przygodę z zatrudnieniem warto zacząć od stażu w renomowanej firmie, gdzie można zdobyć wiele cennych umiejętności i poznać ludzi, którzy w przyszłości mogą nam bardzo pomóc.
Autor: Miłosz Szkudlarski