Nie da się ukryć, studentów w Polsce z roku na rok ubywa na uczelniach. Tylko w ciągu dwóch lat liczba osób biorących udział w rekrutacjach na publiczne i prywatne szkoły wyższe zmniejszyła się o ponad 26 tysięcy. Coraz mniej kandydatów składa podania na każdy rodzaj studiów: czy to pierwszego czy drugiego stopnia prowadzone w trybie stacjonarnym i niestacjonarnym. Od przyszłego roku akademickiego zmieni się także sposób finansowania i przyznawania dotacji dla uczelni, który w sposób bezpośrednio wpłynie na limity przyjęć na każdą z uczelni. Czy przyszłym rocznikom będzie łatwiej dostać się na wymarzone studia?
Co raz mniej studentów na uczelniach
W rekrutacji na rok akademicki 2014/2015 udział wzięło ponad 462 tysiące studentów. W tegorocznej rekrutacji udział wzięło 436 tysięcy kandydatów. To spory spadek, który odczuły nie tylko małe, ale także największe ośrodki akademickie. Nie można jednak zapomnieć, że jeden kandydat można wziąć udział kilku na nawet kilkudziesięciu rekrutacjach (tak jak robią to na przykład maturzyści startujący na kierunek lekarski). To sprawia, że tylko Ci z najlepszym wynikiem na świadectwie maturalnym będą przyjmowani na najbardziej popularne kierunki i uczelnie. Porównując liczbę osób zainteresowanych studiami pierwszego stopnia i jednolitymi studiami magisterskimi oraz studiami drugiego stopnia można zauważyć, że spora część żaków nie decyduje się na studiowanie po uzyskaniu tytułu licencjata czy inżyniera. Z pewnością są to osoby, które po pierwszy stopniu znalazły zatrudnienie lub wybrały kształcenie na studiach podyplomowych.
Zmiany w finansowaniu uczelni – czy będzie miało wpływ?
Nie da się ukryć, że uczelnie, którym będzie zależało na otrzymaniu jak największej dotacji, ograniczą liczbę przyjmowanych kandydatów na niektóre kierunków. Największe obostrzenie w nowelizacji ustawy o finansowaniu uniwersytetów dotyczy stosunku liczby studentów przypadającego na jednego akademika. Wcześniej ta liczba nie miała znaczenia, a wielkość dotacji zależała od liczby przyjmowanych studentów na poszczególne kierunki. Od przyszłego roku więcej pieniędzy dostaną te uczelnie, które będą trzymały się zasady zaproponowanej przez resort nauki: na jednego wykładowcę powinno przypadać od 11 do 13 studentów. Dlatego mimo pogłębiającego się niżu demograficznego, konkurencja w czasie rekrutacji, szczególnie na kierunki najbardziej oblegane, utrzyma się na podobnym poziomie lub tylko nieznacznie się zmniejszy.
Najpopularniejsze kierunki i uczelnie wśród kandydatów na studiach
Porównując statystyki z tegorocznej i dwóch poprzednich rekrutacji na studia można zauważyć, że najbardziej popularne kierunki nie zmieniają się, a jedynie zamieniają się poszczególnymi miejscami w pierwszej dziesiątce. Nieprzerwanie od trzech lat króluje informatyka. Ten kierunek cieszy się największym zainteresowaniem wśród studentów, co nie powinno specjalnie dziwić ze względu zapotrzebowanie na programistów i specjalistów z zakresu IT na rynku pracy. „Nieśmiertelne” prawo, zarządzenie, ekonomia oraz psychologia to kolejne kierunki studiów, które są najbardziej oblegane przez maturzystów. Od trzech lat nie spada również zainteresowanie kierunkami technicznymi. W pierwszej dziesiątce znalazła się również pedagogika. Niezmiennie od 3 lat maturzyści chętniej wybierają uczelnie techniczne niż uniwersytety czy uczelnie przyrodnicze.
I wreszcie – czy łatwiej będzie się dostać?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Z jednej strony jeśli w następnych latach będziesz chciał rozpocząć studia to możesz liczyć, że w „walce o indeks” udział weźmie mniej maturzystów. Z pewnością łatwiej będzie dostać się na kierunki unikatowe lub takie, które będą dopiero otwierane na poszczególnych uczelniach. Jeśli jednak będziesz chciał zostać studentem prawa czy informatyki to będziesz musiał się „pochwalić” przed uczelnią dobrym świadectwem maturalnym. Nie warto więc liczyć na to, że za kilka lat na najlepsze studia dostanie się każdy maturzysta, nawet z najgorszym wynikiem.
Źrodło: nauka.gov.pl