Site logo

Nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej | Zawód z pasją

Jak wygląda praca polonisty w podstawówce? Ile czasu spędza na sprawdzaniu wypracowań i prac klasowych? Czy trudno jest zainteresować uczniów lekturami? O swoich doświadczeniach zawodowych nauczyciela języka polskiego opowiada Karolina Malak, absolwentka filologii polskiej w kaliskiej filii UAM.

 Jak wygląda praca polonisty w szkole?

Gdzie uczysz języka polskiego?
Pracuję w Szkole Podstawowej w Żukach. To mała miejscowość w okolicy Turku. Uczę w klasie IV oraz VIII. Jest to trudne zadanie, gdyż jestem świadoma, że moi uczniowie w bieżącym roku szkolnym przystępują do egzaminu ósmoklasisty. W zawodzie pracuję dopiero trzeci rok. Nie ukrywam, że jest to bardzo intensywny czas, w którym stale się dokształcam. Można powiedzieć, że wciąż „uczę” się tego zawodu.


Nie jest to taki łatwy zawód, jak zawsze myślałam. Kiedy sama byłam uczennicą, wydawało mi się, że jest to świetny zawód i bardzo przyjemny. Sprawdzić od czasu do czasu kartkówkę lub sprawdzian, wystawić oceny i rozmawiać z uczniami. Praca z dziećmi pokazała mi, jak bardzo muszę pracować nad sobą, ilu rzeczy jeszcze nie wiem. Jest to zawód, który wymaga nieustannego samokształcenia oraz samodoskonalenia. Dzień za dniem uczę się od dzieci nowych rzeczy oraz zachowań, których wcześniej nie dostrzegałam.


Ile czasu pracujesz w szkole, a ile w domu?
W pracy spędzam 40 godzin tygodniowo. Moje pensum wynosi 15/20, w tym mam pensum łączone wynikające z zajęć świetlicowych. W tej sytuacji nie można stwierdzić, że dokładnie tylko tyle poświęcam na pracę. Każde szkolenie lub spotkanie z rodzicami odbywa się w godzinach popołudniowych. Wszelkie imprezy szkolne oraz wycieczki również wpisują się w moje obowiązki. Są dni, kiedy jestem w szkole od godz. 8.00 nawet do godz. 20.00. Następnego dnia znów prowadzę lekcję, więc muszę być do nich przygotowana na 100%. Dzieci są bardzo wymagającą „publicznością”. Do moich zadań należy też organizacja konkursów. Przygotowuję różnorodne pomoce naukowe, aby uatrakcyjnić uczniom lekcje. Nie chcę, żeby się nudzili. Lubię jak są aktywni, sami wyrażają chęci do nauki. Nie mogę również przygotować jednego sprawdzianu dla wszystkich klas – moim celem jest indywidualizacja kształcenia. Staram się dostosowywać poziom kształcenia do wszystkich uczniów tak, by pozwolić im wykrzesać z siebie jak najwięcej i pokazać, że mogą osiągnąć, co tylko chcą. Wspaniałe jest sprawdzanie wypracowań. Nie jest to łatwe, bo uczniowie mają bardzo różnorodny charakter pisma oraz poglądy na wszelkie tematy.

W ostatecznym podsumowaniu okazuje się, że poświęcam dodatkowe 5 godzin pracy. Pensum to jedno, a czas rzeczywisty poświęcony pracy to dwie różne sprawy. Pensum zakłada, że w pracy spędzam 20 godzin w tygodniu. W praktyce często okazuje się, że pracuję 60 godzin – jeśli dokładnie podliczę czas, który poświęcam na sprawdzanie testów, kartkówek czy tworzenie gazetek szkolnych oraz klasowych.


A co z pozostałymi obowiązkami nauczycielskimi?
Dodatkowo jestem wychowawcą IV klasy. Jest to moje drugie wychowawstwo w karierze, pierwsze miałam już w pierwszym roku swojej pracy. Praca wychowawcza to niezwykle trudne zadanie. Jestem świadoma,że wspomagam rodziców w wychowaniu dzieci. Jako nauczyciel sprawuję opiekę w szkole, jestem odpowiedzialna za swoich wychowanków, otaczam ich opieką. To bardzo wymagające zadanie i chyba nigdy nie poczuję w 100%, że jestem dostatecznie przygotowana do tej odpowiedzialnej funkcji w życiu dziecka. Najbardziej wymagające są jednak dzieci z trudnościami wychowawczymi. Takich osób w swojej klasie nie mam, jednak prowadząc zajęcia świetlicowe mam kontakt z różnymi dziećmi. Praca z nimi wymaga zupełnie nowego podejścia i świeżego spojrzenia na sytuację. Muszę sama określić, jaka forma pracy będzie najbardziej skuteczna, w jaki sposób rozmawiać z uczniem lub jakie ćwiczenia wybrać, aby dziecko zainteresowało się pracą ze mną.


Jak uczniowie przyjmują treści programowe? Czy polski to trudny przedmiot dla Twoich uczniów?
Podczas pierwszych lekcji uczniowie dostają listę lektur. Tu zaczynają się schody. Nie spotkałam się z sytuacją, w której uczniowie byliby w 100% zadowoleni z lektur. Problemu z nieczytaniem lektur uczniowie nie mają, jednak w klasach IV – VIII przeraża ich perspektywa czytania obszernych dzieł, jak np. „Krzyżacy” czy „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza, a nawet „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza. Uczniowie często nie rozumieją tego języka, co utrudnia im czytanie ze zrozumieniem. Jeśli jest lektura, która obejmuje tylko kilka lub kilkanaście stron, ale napisana jest w sposób przystępny i zrozumiały, wtedy wszelkie trudności znikają. Z drugiej strony, uczniowie muszą poznać tajniki gramatyki oraz ortografii. W dzisiejszych czasach, szczególnie po okresie nauczaniu zdalnego, stanowi to szczególne wyzwanie. Często uczniowie nie znają zasad ortografii oraz interpunkcji, to dla nich “czarna magia”. To jest sytuacja, w której musieliśmy wybrać jedną drogę i postanowiliśmy wspólnie, że co jakiś czas dostaną ode mnie notatki zasadami ortograficznych oraz wyjaśniające stosowanie interpunkcji. Dodatkowo będę sprawdzać ich zeszyty, aby kontrolować ich błędy, co pozwoli nam na poprawę pisowni. Kolejną kwestię stanowią wypracowania. Kiedy wspomniałam o rozprawce, odniosłam wrażenie, że nie wiedzą, o czym mówię. I tak było. Uczniowie mają ogromne braki. Przez nauczanie zdalne nie umieją stosować dłuższych form wypowiedzi, mam więc kilka miesięcy, aby to z nimi przećwiczyć. Ich poprzedni nauczyciel jest nieoceniony, jednak nie był w stanie wytłumaczyć im, w jaki sposób pisać, np. rozprawkę, bo uczniowie nie chcieli nawet włączyć kamerki i zainteresować się lekcją. Większą zabawę stanowiło dla nich wysyłanie gotowych prac z Internetu, co teraz stanowi problem, bo myślą, że taka forma nadal „przejdzie”. A nauczyciele sprawdzają każdą pracę, nawet pod kątem plagiatu.


Co sądzisz o egzaminach ośmioklasisty? Czy to przejaw szkolnej “testomanii”?
Moim zdaniem plusem egzaminu ósmoklasisty jest to, że nie ma minimalnej liczby punktów do zdobycia. Uczniowie po raz pierwszy przystępują do poważnego egzaminu, pierwszego w ich życiu, który ma wpływ na ich dalszy wybór szkoły średniej. Wprawdzie uczniowie doświadczają sytuacji stresującej, jednak mają już pewne doświadczenie, jak się z tym zmierzyć i podczas egzaminów maturalnych może dzięki temu będzie im łatwiej ją pokonać. Stres może się też pojawiać w różnych sytuacjach życiowych, a odnoszę wrażenie, że dzieci, z którymi miałam kontakt, są wychowywane na zasadzie pochlebstw. Takie dzieci nie znają smaku porażki, a często ambicje rodziców sprawiają, że dzieci chcą być jak najlepsze, a to niekoniecznie dobrze wpływa na ich rozwój. Gdy doświadczą porażki, nie wiedzą, w jaki sposób poradzić sobie z takim uczuciem. Z egzaminami jest o tyle ciężko, że trudno na takim etapie życia decydować o wyborze kierunku studiów oraz przyszłej kariery, bo dzieci często jeszcze nie wiedzą, czego chcą. Nawet wybierając studia, nie są przekonane, czy to dobry wybór i często dochodzi do sytuacji, że muszą zmienić kierunek. Pierwszy egzamin jest moim zdaniem takim sprawdzianem, jak sobie radzić w trudnej sytuacji i jak pokonać stres. To potem procentuje w przyszłości.


Przygotowanie uczniów do egzaminu ósmoklasisty jest dla mnie bardzo trudnym zadaniem. Dotąd nie uczyłam tej klasy. Staram się przygotować uczniom arkusze egzaminacyjne, aby wiedzieli, z czym będą musieli się zmierzyć w maju. Dodatkowo dwa razy w tygodniu otrzymują przygotowane partie materiału z omówieniem poszczególnych zagadnień. Jeśli uczniowie mają jakiekolwiek trudności – proszę, aby zostali na zajęciach świetlicowych i wtedy wspólnie omawiamy zagadnienia.


Na temat „testomanii” wolałabym się nie wypowiadać, gdyż jestem świadoma, że wyniki testów nie oddają faktycznej wiedzy ucznia, którą widać np. w sposobie wypowiadania się. Nie wszyscy uczniowie potrafią wypełniać testy. Z drugiej jednak strony pozwala wskazać, na ile uczeń jest przygotowany z danego materiału. I tu pojawia się problem z ocenianiem kształtującym. Polega ono na systematycznym pozyskiwaniu informacji o przebiegu nauczania danego ucznia i najprostszym sposobem jest wystawianie ocen. Jest to dobre wyjście, lecz niekoniecznie współmierne z faktyczną wiedzą. Staram się na każdej lekcji sprawdzać ich znajomość, lecz nie zawsze wystawiam oceny. Lubię porozmawiać z uczniami i w ten sposób zobaczyć, na co ich stać.


Masz ogromny wpływ na przyszłość młodzieży…
I to jest najbardziej motywujący czynnik do wykonywania tego zawodu. Świadomość, że ode mnie zależy, czy zachęcą ucznia do pracy na lekcji i czy uczeń czegokolwiek się nauczy, ile wyniesie z mojej lekcji. Świadomość tego wpływu na ich życie jest najbardziej przytłaczająca, lecz również dająca niezwykłą satysfakcję.


Lubisz swoją pracę?
Słowo „lubię” nie odda moich uczuć. Ja kocham moją pracę. Doceniam każdy dzień spędzony z moimi uczniami. Największym wyzwaniem jest cierpliwość i przekazanie wiedzy w sposób przystępny dla każdego dziecka. To praca na pełen etat. Nawet, gdy wracam do domu, to pracuję, aby przygotować się na kolejny dzień. Jeśli podjęłam się tego zadania, to chcę, aby uczniowie widzieli mój wysiłek i czerpali z tego pełnymi garściami.

Jak zostać “panią od polaka”?

Jak to się stało, że zostałaś nauczycielką?
Pochodzę z Turku. To stosunkowo mała miejscowość, lecz niezwykle urokliwa. Skończyłam Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Turku. Był to mój pierwszy wybór szkoły średniej, którego nigdy nie żałowałam. Do dziś wspominam te czasy.


Nauczycieli języka polskiego miałam wielu. Szkoły podstawowej nie wspominam dobrze, bo moją polonistką była pani dyrektor, więc często mieliśmy zastępstwo. Nie zdołaliśmy nawet nawiązać relacji. W gimnazjum z kolei uważałam, że moja nauczycielka jest wspaniała do chwili, gdy wymyślała różne powody, dla których miałabym nie otrzymać dobrej oceny i postawiła na swoim. Nie dostałam piątki potrzebnej mi, aby zakończyć gimnazjum ze świadectwem z czerwonym paskiem, więc to wpłynęło na mój osąd dotyczący lekcji języka polskiego. Straciłam zapał i chęć do nauki tego przedmiotu. Lekcje w liceum na nowo przywróciły mi przyjemność płynącą z nauki tego przedmiotu. Miałam wspaniałe polonistki Mariolę Maciaszek oraz Annę Mękarską. Za sprawą jednej z nich szczególnie polubiłam epokę pozytywizmu. Nauczycielka potrafiła omawiać lekcje w sposób bardzo przystępny i zrozumiały dla każdego. To na takich osobach staram się wzorować. Chcę, aby uczniowie poczuli zamiłowanie do przedmiotu, a nie stresowali się z powodu nieznajomości jakiegoś zagadnienia lub motywu literackiego. Obcowanie z literaturą ma być przyjemnością, a nie karą dla dzieci.


Dlaczego zdecydowałaś się na ten zawód?
Szczerze mówiąc, nie wiem. Wybierając studia, miałam plany związane z byciem dziennikarzem, jednak po pierwszych zajęciach ze specjalizacji nauczycielskiej wiedziałam, że to jest właśnie to, co chcę robić w życiu. Mieć realny wpływ na wykształcenie tak młodych ludzi. Chcę widzieć uśmiech dziecka po każdej lekcji. Największą satysfakcję z tego zawodu daje chwila, gdy omówię dane zagadnienie i uczniom „zapala się żarówka” w głowie, a ja widzę, że rozumieją to zagadnienie. To najpiękniejsza chwila w danym dniu. Jest to rekompensata za cały czas, który poświęciłam, aby się przygotować i dać z siebie wszystko, być z nimi w tej chwili.


Jakim trzeba być, żeby zostać dobrym nauczycielem języka ojczystego?
Z całą pewnością przydaje się wytrwałość, empatia, ale również kreatywność. Staram się, aby każda lekcja była inna. Nie ma znaczenia, ile razy danego dnia omówiłam ten sam temat. Na każdej lekcji staram się wprowadzić coś nowego, zaskakującego, aby wzbudzać zainteresowanie uczniów.


Tym, którzy zaczynają karierę nauczyciela, życzę cierpliwości! Wszystko przychodzi z czasem – znajomość przepisów prawa oświatowego, umiejętność wypełniania dokumentacji czy coraz większe umiejętności i kompetencje do nauczania młodego pokolenia. Zawsze znajdzie się osoba, która udzieli wsparcia, a konieczną wiedzę można ciągle zgłębiać. Nie należy się bać ani poddawać, z każdym następnym dniem jest tylko lepiej. Jeśli będziecie się bawić swoją pracą, wtedy praca stanie się wspaniałą przygodą.

Masz jakąś radę dla przyszłych nauczycieli?
Polecam ją osobom, które kochają dzieci i literaturę, no i oczywiście są cierpliwe i wyrozumiałe. Ta praca, jak każda inna, ma swoje plusy i minusy, lecz wszystko zależy od nastawienia. Uczniowie bywają różni i ich zachowania również. Ja zawsze kochałam dzieci, więc połączyłam to z zamiłowaniem do literatury. Najchętniej sięgam po utwory z epoki pozytywizmu, aczkolwiek lubię również książki z kategorii fantasy oraz kryminały. Henryk Sienkiewicz jest autorem, po którego książki sięgam z największą przyjemnością, jednak nie tylko on się dla mnie liczy. To też Maria Dąbrowska „Noce i dnie” oraz Eliza Orzeszkowa i „Nad Niemnem”. Z drugiej strony literatura fantasy i kryminały to coś zupełnie innego. Poniekąd to „ucieczka” od lektur szkolnych. To chwila, dzięki której mogę odpocząć. Z fantasy zdecydowanie polecam całą serię Harrego Pottera. Na drugim miejscu zdecydowanie jest „Władca Pierścienia” autorstwa J.R.R. Tolkiena, a także „Wiedźmin” A. Sapkowskiego. Każda z tych kategorii jest inna i chyba właśnie to mnie najbardziej fascynuje. Powstała niezliczona ilość historii o różnych ludziach, sytuacjach i możemy sięgnąć po wszystkie. To jest niesamowite w literaturze.

Chcesz – jak Karolina – uczyć polskiego w szkole?

Sprawdź, jak wyglądają polonistyczne na uczelni, na której studiował: kaliskim Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym poznańskiego UAM. Uwaga: możesz mieszkać podczas studiów w akademiku.

Jak wyglądają studia polonistyczne na UAM w Kaliszu?

Czy warto studiować filologię polską?
Oczywiście, że warto. Studia pozwoliły mi na poszerzenie zasobu słownictwa, nabrałam większej świadomości językowej i przede wszystkim rozwinęłam umiejętność krytycznego myślenia. Jest wiele czynników, które przemawiają za studiowaniem. Wszystko zależy od chęci i pomysłu na siebie.

Gdzie studiowałaś polonistykę?
Studiowałam filologię polską na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Kaliszu. Wprawdzie po zdaniu matury wciąż nie byłam pewna, czy filologia polska to „coś” dla mnie, jednak muszę przyznać, że nieświadomie dążyłam do wykonywania obecnego zawodu. Zawsze uważałam, że dziennikarstwo jest tym, co chcę robić w życiu, lecz życie zweryfikowało moje plany. Z moich marzeń o dziennikarstwie nie pozostało chyba nic. Przestało mnie to interesować i w tej chwili śmiało mogę powiedzieć, że to nie była moja droga. Bardzo się cieszę, że zmieniłam swoje plany, bo teraz spełniam się w pracy. Jakub B. Bączek powiedział w wywiadzie do Gazety Olsztyńskiej, że „Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia”. Ja właśnie spełniłam swoje. Obecnie nigdzie nic nie publikuję. Chciałam prowadzić stronę na Instagramie, ale zmieniłam zdanie. To naprawdę przestało mnie interesować. Gazetka szkolna w naszej szkole nie funkcjonuje, gdyż prowadzimy stronę na Facebook’u i tam publikujemy na bieżąco informacje o wszystkich wydarzeniach, do których wgląd mają również rodzice.
UAM w Kaliszu był moim pierwszym wyborem, choć dokumenty składałam również na filologię angielską w Poznaniu.

Dlaczego startowałaś na polonistykę w UAM Kalisz?

Wybrałam studia w Kaliszu, gdyż wydział znajduje się bliżej miejsca mojego zamieszkania, więc wybór filologii polskiej stał się automatyczny. Nigdy nie żałowałam swojego wyboru. Studiowałam z moim narzeczonym, poznałam wspaniałych ludzi i miałam niesamowitych wykładowców. Bardzo się cieszę, że miałam możliwość poznania tak wyjątkowych ludzi.

Jak wspominasz te studia?

Uwielbiałam wykłady, były wspaniałe. Szczególnie te, które dotyczyły pracy nauczyciela. Pozostałe przedmioty również były wyjątkowe, choć nie zawsze je wtedy docenialiśmy. Teraz z przyjemnością wracam wspomnieniami do tych chwil. Najmilej wspominam wykłady z prof. Łuszczykiewiczem oraz dr Elizą Gajzler ze względu na sposób prowadzenia zajęć. Zawsze potrafili zainteresować nas każdym tematem.W pamięci zapadły mi także praktyki, które odbyłam w Zespole Szkolno–Przedszkolnym nr 4 w Kaliszu. To było moje pierwsze doświadczenie w pracy w zawodzie nauczyciela. Nigdy nie zapomnę tych emocji, które towarzyszyły mi podczas pierwszej lekcji, którą miałam przyjemność prowadzić. Nie tyle najciekawszą, co najtrudniejszą rzeczą, jakiej doświadczyłam, było spotkanie z uczniem, który wymagał specjalnych potrzeb edukacyjnych. To była bardzo trudna sytuacja.


W jaki sposób studia przygotowały Cię do pracy nauczyciela?
Każdy rok studiów w jakimś stopniu przygotował mnie do pracy. Na zajęciach poznałam zagadnienia z dziedziny pedagogiki i psychologii, co jest niezwykle ważne. Poznałam organizację i podstawy prawne nauczania. Całość zwieńczyły zajęcia z emisji głosu. Wykonując zawód nauczyciela bardzo doceniłam te zajęcia. Bardzo pomogła mi też działalność w Radzie Samorządu Studentów. Działałam przez rok, ale przez ten czas rozwinęłam moją operatywność oraz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję