Absolutorium – między ustami a brzegiem pucharu. Masz już wszystkie zaliczenia, zdane egzaminy, poza wisienką na torcie – obroną pracy licencjackiej, inżynierskiej lub magisterskiej. Wskakujesz w obszerną szatę i zakładasz dziwną czapkę z pomponem (chociaż nie tak dziwną jak biret). Wielki jubel z dziekanem i prodziekanami. Odbierasz od nich dokumenty ukończenia uczelni, przekładasz pompon na drugą stronę czapki – że niby już jesteś na 100% dorosły. Rzucasz z kolegami ze studiów w górę dziwne czapki i potem wszystkie Wam się mylą. Idziesz na obiad z rodziną, jeśli pół roku wcześniej zarezerwowałeś lokal. Bo z absolutoriami jak z przyjęciami na pierwszą komunię – wszystkie mniej więcej w tym samym czasie. I teraz na dobre szukasz swego miejsca w życiu.
Zamawiane kierunki
Zamawiane kierunki – studiujesz kierunek, który według Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest gwarancją na dobrą pracę i jeszcze Ci za to płacą. Oczywiście, jeśli