Site logo

Teczka i kilka długopisów, czyli co wyniosłam z darmowego stażu w banku

W świadomości wielu ludzi panuje przekonanie, że banki są doskonałymi pracodawcami, które oferują rozbudowane programy staży i praktyk studenckich. Świetna pensja, ciekawa atmosfera i grono ekspertów – tym kusi się młodych ludzi. Na stażu można się nauczyć wielu przydatnych rzeczy i wynieść z niego naprawdę wiele. Moja rozmówczyni z trzymiesięcznego stażu w banku X wyniosła teczkę oraz kilka długopisów…

Miłosz Szkudlarski: Wiele miejsca w mediach poświęca się obecnie problemowi bezpłatnych praktyk i staży dla studentów/absolwentów. Jesteś zatem jedną z osób, które można zaliczyć do grona “współczesnych niewolników”. Jak trafiłaś na swój pierwszy bezpłatny staż?

Anna: Po skończeniu studiów licencjackich na kierunku Zarządzanie postanowiłam kontynuować naukę. Wybór padł również na Zarządzanie, ale zdecydowałam, że tym razem pójdę na studia niestacjonarne. Wybór był oczywisty – sam dyplom magistra nic mi nie da, jeśli nie będę miała doświadczenia zawodowego. Po trzech miesiącach poszukiwań znalazłam ciekawe ogłoszenie banku X, w którym obiecywano przysłowiowe “złote góry”. Wtedy wydało mi się to interesujące i postanowiłam wysłać swoje CV. Na odpowiedź czekałam prawie dwa tygodnie, ale opłacało się i zostałam zaproszona na rozmowę. Na początku wszystko było pięknie – własne stanowisko pracy, duży zakres obowiązków, opieka eksperta, na którego zawsze będę mogła liczyć, możliwość uczestniczenia w rozmaitych projektach. No, ale żeby nie było idealnie – staż był bezpłatny i miał trwać trzy miesiące.

M.S: Czasem na bezpłatnym stażu można się jednak nauczyć wielu przydatnych rzeczy.

A: Oczywiście, zgadzam się. Należy jednak pamiętać, że na wielu stażach młodzi ludzie uczą się jedynie parzenia kawy i przekładania papierków. Ich motywacja jest zatem praktycznie zerowa.

M.S: Czego w takim razie Ty nauczyłaś się na swoim stażu?

A: Szczerze? Niczego. Mój staż wyglądał pięknie i idealnie jedynie na etapie selekcji kandydatów, którzy mieli pecha i przysłali swoje CV tutaj. Później było już tylko gorzej. Jedyna zgodność to stanowisko pracy, które otrzymałam… dzięki temu, że jego pierwotna właścicielka poszła na urlop macierzyński.

M.S: Banki postrzegane są jako dobrzy pracodawcy, którzy inwestują w swoich pracowników, a ich oferty stażowe bardzo często są doskonale przygotowane pod kątem merytorycznym i organizacyjnym. Dlaczego więc Twój taki nie był?

A: To już niestety pytanie, które powinien Pan skierować do osób, które piastują w banku X kierownicze stanowiska. Ja mogę się jedynie domyślać, że stażyści zostali potraktowani wtedy jako darmowa siła robocza, która może wyręczać etatowych pracowników w ich codziennych obowiązkach.

M.S: Wyręczałaś pracowników w ich obowiązkach? A czym oni się wtedy zajmowali?

A: Facebook, gadu-gadu i portale plotkarskie są bardzo czasochłonnym zacjęciem i wymagają wiele uwagi. Nie dziwię się zatem, że to my musieliśmy wykonywać ich normalne obowiązki, bo sama nie wyobrażam sobie, że można jednocześnie pracować i prowadzić kilkadziesiąt dyskusji na GG.

M.S: Jak wyglądała opieka eksperta, o której wspomniałaś na początku? Był obecny i pomocny, czy może raczej pojawiał się i błyskawicznie znikał niczym duch w hollywoodzkich produkcjach?

A: Haha – druga opcja idealnie pasuje do mojego mentora. W czasie trzymiesięcznego stażu widziałam go dosłownie 5 razy! Znacznie częściej widziałam sprzątaczki, które pojawiały się regularnie w biurze. Mentor w założeniu miał pokazać mi realia pracy w dużym banku oraz zaznajomić z najważniejszymi procesami i mechanizmami. Realia okazały sie trochę inne.

M.S: Jak wyglądał Twój standardowy dzień pracy?

A: Pracę zaczynaliśmy o 9 i w teorii mieliśmy z niej wyjść o 15. Przyznam się jednak szczerze, że zaledwie kilka razy ta sztuka mi się udała. Siedzieliśmy więc do 17, a często nawet i dłużej, bo akurat trzeba było skończyć ważny projekt, a “etatowcy” znikali o 17 niczym duch, o którym Pan napisał. Jako, że mentor był nieobecny, to zadania zlecali nam inni pracownicy naszego działa, w którym łącznie pracowało 25 osób. Nas, czyli stażystów, było 3. Zadania były rozmaite: skanowanie i drukowanie dokumentów, tworzenie dokumentów, parzenie kawy, przynoszenie obiadów z sąsiedniej restauracji, itp. Bardzo często jednak dostawaliśmy do realizacji zadania skomplikowane, o których nie mieliśmy bladego pojęcia. Opiekuna nie było, kierownictwo nie miało czasu dla zwykłego, darmowego stażysty, a inni pracownicy zbywali nas słowami “Radź sobię”, “Czego Was uczą na tym uniwersytecie skoro z tak prostym zadaniem sobie nie możecie poradzić”, itd. Jednym słowem – żal. Oczywiście jak zadanie zostało zawalone, to pojawiało się kierownictwo i znajdowało czas, żeby nawrzeszczeć na nas i pokazać nam, gdzie jest nasze miejsce.

M.S: Wyniosłaś coś ze swojego darmowego stażu?

A: Tak, teczkę z logo banku oraz kilka długopisów. Mój obecny mąż docenia teraz także moją niezwykłą umiejętność parzenia wybornej kawy, a przyjaciele za niepolecanie usług banku X.

M.S: Parzenia kawy można nauczyć się zdecydowanie szybciej. Sam jestem tego żywym przykładem, a nie miałem przyjemności uczestniczyć w darmowym stażu. Wróćmy jednak do meritum. Jak opisać jednym słowem darmowy staż?

A: Mój – dno. Słyszałam jednak od przyjaciół, że na wielu można się naprawdę czegoś nauczyć. Mój kolega ze studiów załapał się na bezpłatny staż w dużej firmie z branży IT. Miał naprawdę rozbudowany program i nauczył się bardzo dużo. Co więcej – dostał propozycję pracy i teraz pracuje w tej firmie. Zatem nie każdy darmowy staż musi być zmarnowaniem czasu. Ja jednak już chyba nie zdecyduje się na żaden…

M.S: Negatywne wspomnienia nie pełnią raczej funkcji motywującej. Czym teraz się zajmujesz? Nadal marzysz o pracy w banku?

A: Pracuję w średnim przedsiębiorstwie handlowym, w dziale organizacyjno-administracyjnym. Lubię swoją pracę, a to chyba najważniejsze. Kariery w banku raczej bym nie zrobiła, bo jestem zbyt sumienna. Po analizie zachowań “koleżanek i kolegów” z banku X wnioskuję, że tacy ludzie długo nie wytrzymują, gdyż są wykorzystywani do robienia wszystkiego i za wszystkich. Ile można tak żyć? Miesiąc, rok, a może dłużej? Wolę nie sprawdzać.

M.S: Nie pozostaje mnie nic innego, jak tylko życzyć samych sukcesów zawodowych.

Autor: Miłosz Szkudlarski

Bohaterka wywiadu nie zgodziła się na opublikowanie swoich pełnych danych osobowych pod artykułem. Ze względów wizerunkowych postanowiliśmy ponadto, że nie udostępnimy nazwy banku, w którym pracowała Anna.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Staże w Niemczech dla polskich studentów

Absolwenci polskich uczelni mogą się ubiegać o trzymiesięczne stypendium umożliwiające pracę w charakterze animatora międzynarodowych spotkań młodzieży. Projekt przygotowała Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży (PNWM). Rekrutacja chętnych

Czytaj więcej »

Studenci Pro Bono!

Jesteś studentem prawa lub administracji? Interesujesz się tematyką działalności organizacji pozarządowych? Pragniesz wzbogacać swoją wiedzę i zdobywać nowe doświadczenia? Ten konkurs jest skierowany właśnie do

Czytaj więcej »
Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję