Site logo

Obrona pracy dyplomowej okiem studenta. Rozczarowanie, czy rutyna administracyjna?

Obrona pracy dyplomowej, czyli ważne zdarzenie w życiu studenta, na uczelni dzień, jak co dzień

Mówi się, że finis coronat opus, a więc koniec wieńczy dzieło. Czy tak w rzeczywistości jest w wypadku procesu dyplomowania na naszych uczelniach? Niestety godne ukoronowanie procesu zdobywania wiedzy i umiejętności na studiach zapewnia niewiele szkół. Jeśli zostałeś już uhonorowany tytułem licencjata, magistra lub inżyniera, będziesz wiedzieć, o czym mówię. Jeśli jesteś jeszcze przed obroną dobrze jeśli posłuchasz kilku moich przemyśleń, aby nie spodziewać się zbyt wiele po swoim egzaminie dyplomowym.

Moment kulminacyjny na studiach

Studia trwają kilka lat, większość tego czasu to zmaganie się z trudną materią pisania pracy dyplomowej. Urasta ona do rangi najważniejszego elementu całych studiów. Nic dziwnego, skoro to jej obrona a nie cały przebieg studiów ma zdecydować o nadaniu dyplomu. No to teraz przyjrzymy się po kolei, jaką oprawę i kontekst ma zwykle ta najważniejsza chwila w życiu studenta.

Niepewność do ostatnich chwil

Zwykle do ostatniej chwili nie wiesz, czy dziekanat dopuścił Cię do obrony. Zdarzają się sytuacje, że studenci w dniu egzaminu dyplomowego dowiadują się, że nie przystąpią do kolokwium, ponieważ gdzieś kiedyś, nie dostarczyli jakiegoś podpisu. Jeśli więc jesteś na liście przyklejonej plastrem do drzwi, to już masz sukces. Jeśli nie ma listy, to możesz po prostu nie być wyczytany, a komisja i tak nie będzie wiedziała o co chodzi, nie jest przecież dziekanatem. 

Ofiara dla komisji

No ale zakładamy, że rzeczywiście jest to dzień Twojej obrony i wie o tym komisja. Zwykle jest tak, że kilku nadgorliwców organizuje zbiórkę na ciasto i kawę dla komisji. Jest to miły gest, ale od kiedy to studenci prowadzą stołówkę dla kadry naukowej?! No od kiedy?! Tym bardziej, że nie jest to zwykle wspólny poczęstunek ale jedynie ofiara dla komisji. Całe szczęście wyszły już z mody ofiary całopalne wyciąganie serca bijącego serca z poświęconych bóstwom młodzieńców. 

Kolejka i czekanie

Nie zatrzymujmy się jednak nad tym. Okazuje się że jesteś trzydziesty w kolejce. Jest godzina 11. Oczywiście nie możesz sobie pójść do domu i wrócić za kilka godzin, bo nikt tak nie robi. Trzeba czekać, przed gabinetem lekarza. Wszyscy tak robią. Rzecz jasna nie można marzyć o jakimś wygodnym miejscu do oczekiwania. Czekasz na korytarzu. Wszystkie ławki zajęte, więc siadasz w swoim nowym garniturze na podłogę tuż przy toalecie. Rozkładasz na podłodze notatki i starasz się powtarzać materiał, konfrontować swoją wiedzę z giełdą pytań. W między czasie coraz więcej studentów korzysta z toalety rozwiewając Twoje kserówki, dokumenty i notatki.

Moment obrony pracy dyplomowej

Przychodzi wreszcie ten wyczekiwany moment. Jesteś zmęczony, pognieciony, a po całej świeżości i elegancji nie pozostał nawet ślad, ponieważ zmęczona komisja robiła sobie co pół godzinki przerwę. Wchodzisz więc wieczorem na swój egzamin. Odpowiadasz automatycznie na kilka banalnie prostych pytań. Orientujesz się, że żaden recenzent nie czytał Twojej pracy. Pytają jedynie o rzeczy, które są w spisie treści i zakończeniu. Nie są zainteresowani odpowiedziami, w końcu są zmęczeni. Promotor stara się ratować sytuację i mówi kilka pozytywnych słów o… dokonaniach Twojego kolegi, który czeka na korytarzu. Czemu się dziwić, w końcu prowadził w tym roku 40 prac dyplomowych. Nie można o tej części mówić zbyt wiele, ponieważ komisja zorientowała się, że już po obiedzie, dlatego trzeba przyspieszyć i Twoja obrona trwa 6 minut. Uprzejmie dziękujesz i wychodzisz. Gdy tylko zamykasz drzwi obskakują Cię koledzy i koleżanki zadając irytujące w tym kontekście pytanie „jak było?”. Bąkasz coś pod nosem i orientujesz się, że nie możesz iść do domu, bo musisz czekać na ogłoszenie wyników. Patrzysz na listę – jeszcze dziesięć osób. 

Ogłoszenie wyników obrony pracy dyplomowej

Wracasz na swoje miejsce przy wejściu do WC i czekasz… mijają minuty, kwadranse i po dwóch godzinach wszyscy tłoczą się w ciasnej Sali. Kilka zdawkowych zdań ze strony umordowanej komisji i lista. Otrzymałeś swój stopień. Koniec. To wszystko. Oczywiście aktywiści wręczają jeszcze kwiaty, butelki, pióra i inne podarki komisji. 

Co to się właściwie od….. odbyło?

Zostaje po tym wszystkim smutek, pustka, poczucie zmarnowanego czasu i żal, że nikt nie docenił Twoich dyplomowych przemyśleń i odkryć. Do tego dyplom otrzymasz dopiero za jakiś czas, bo dziekanat ma dużo pracy. A odbiór tego dokumentu zwykle poprzedzony jest czym? Oczywiście staniem w kolejce. Na szczęście wiesz, gdzie Twoje miejsce, ponieważ obrona nauczyła Cię jak czekać, by się doczekać.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Otrzęsiny

Otrzęsiny – inaczej wyglądają przyjęcia w grono polskich studentów, niż przyjęcia “kotów” do amerykańskich stowarzyszeń typu KappaAlfaOmegaCośtamCośtam. Hardkoru raczej nie będzie. Może trochę sucharów. Ale

Czytaj więcej »
Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję