Site logo

Jak pracują studenci?

Jak nie kolokwium, to cała sesja. Nagłe i niezapowiedziane rezygnacje z “powodów osobistych”, wakacyjne wyjazdy w ostatniej chwili, nierzadko przerost ambicji. Albo rotacja pracowników tak duża, że ciężko spamiętać ich imiona – oto codzienność pracodawców dających zatrudnienie studentom.    

Student może robić wszystko: sprzątać, podawać kawę, być jednoosobowym działem marketingu i punktem obsługi klienta. Nie straszne mu zimno przy rozdawaniu ulotek, czy skwar w kuchni przy wypiekaniu pizzy. Młody człowiek, który jeszcze się uczy, zrobi naprawdę wiele, aby dorobić do swojego, często skromnego, budżetu. Ale czy zatrudnianie taniej siły roboczej w postaci przyszłych magistrów i inżynierów faktycznie ma same zalety?  

Jeden weekend więcej? To ja dziękuję

  Majka, studentka drugiego roku prawa, aby nieco odciążyć rodziców i jednocześnie dorobić do stypendium naukowego zatrudniła się w sklepie odzieżowym. Oczywiście tylko na weekendy. Do obowiązków przyszłej prawniczki należało pojawiać się w sklepie trzy weekendy w miesiącu.

Ta praca nie była zbyt uciążliwa. Nie przemęczałam się tam za bardzo – wspomina Majka.

Wielkimi krokami zbliżał się grudzień – dla sklepów okres prawdziwego oblężenia przed świętami. Szefowa Majki przewidując dodatkowy ruch, poprosiła ją o to, żeby ta przyszła do pracy jeden weekend i dwa piątki więcej w grudniu. Majka zrezygnowała, a szefowa została bez dodatkowych rąk do pracy, w najgorszym okresie przed świętami. No cóż. Chciałam, jechać wcześniej do domu na święta – wspomina powód swojej rezygnacji Majka. Bez zatrudnienia nie omal został Wojtek, kiedy nieco dłużej zeszło mu na kolokwium, i spóźnił się przez to do pracy. Pech chciał, że to był dosyć gorący okres w mojej firmie – mówi 21-latek, który dorabia pakując paczki.

Zamówienia były tak duże, że ledwo wyrabiałem się z pakowaniem przesyłek. Tamtego dnia szef się wściekł, ale ostatecznie obyło się bez konsekwencji – wspomina student biologii.    

Wszystko zależy od pracy jakiej szuka student, na którym jest roku i czy są to studia dzienne czy zaoczne. Zwykle dla pracodawców żadnego problemu nie stanowią studenci dzienni 4. czy 5. roku. Wiadomo, że ci na studiach mają już “luźniej” i mogą bardziej poświęcić się pracy.

Kłopotem nie są też studenci studiów zaocznych. No chyba, że zajęcia jakimś cudem wypadną w tygodniu, albo trzeba nadrobić pracę w weekendy. – Muszę pracować dwie soboty w miesiącu. Wtedy albo zamieniam się z kimś z pracy na dni, kiedy mam zjazd, albo po prostu nie jadę na zajęcia. Zwykle jest tak, że możemy mieć jedną nieobecność na przedmiocie, więc nie ma problemu – mówi Łukasz pracownik firmy spedycyjnej i student dziennikarstwa w trybie niestacjonarnym. – Nie zdarzyło mi się, żeby jakiś egzamin wypadł w środku tygodnia.

Problem pojawia się wtedy kiedy czegoś nie zaliczę i muszę pojawić się na konsultacji u wykładowcy. A te, jak wiadomo, są w tygodniu. Wtedy po prostu muszę wziąć dzień wolnego.   – Kwestią podstawową jest na jakie stanowisko zatrudniamy i czego oczekujemy od takiego młodego człowieka – mówi Mariusz Klamra, prezes GRY – OnLine.pl. Jego zdaniem studenci najczęściej zatrudniają się w gastronomii czy usługach i są gotowi do podjęcia zajęcia po 30-minutowym przeszkoleniu.

Często jest to zatrudnienie zupełnie niezwiązane z kierunkiem jaki studiują i ma spełnić jedno zadanie: przynieść dochód. Taka praca jest bardzo demotywująca. Podstawowy problem jest taki, że zupełnie nie ma tu więzi pomiędzy pracodawcą a pracownikiem.

Taki młody człowiek nie jest częścią zespołu, nic do niego nie wnosi, sam też za wiele nie dostaje. – W naszej firmie studenci albo pakują paczki, albo są początkującymi adeptami informatyki, w których chcemy inwestować. Na tym pierwszym stanowisku rotacja jest bardzo duża, kiedy tylko ktoś dostaje lepszą ofertę – ucieka. I szczerze mówiąc wcale mnie to nie dziwi. Ci drudzy, otrzymują od nas szkolenia i szansę na rozwój osobisty w naszej firmie – mówi Klamra.  

Duże ego kontra rynek pracy

Nie chodzi tu o problemy związane ze studiowaniem, ale o samo podejście studentów, zwłaszcza tych na ostatnich latach studiów – uważa Aleksandra Rychta z Grafion Recruitment. Pracodawcy często nie mają zbyt dobrych doświadczeń jeśli chodzi o takich młodych ludzi. Studentom często wydaje się, że są bardzo wyjątkowi i za wiele żądają na wstępie. W takiej sytuacji, jeśli pracodawca ma do wyboru “niestudenta”, który ma więcej pokory i studenta, to raczej wybierze tego pierwszego. Obecna sytuacja, jaką mamy na rynku, powinna zweryfikować te wygórowane żądania. W końcu miesięczne praktyki tu czy tam to nic wielkiego.

Dzisiaj każdy student ma takie wpisy w CV – przekonuje Rychta. Z podobną niechęcią pracodawców w stosunku do studentów spotyka się też Maria, kierowniczka w jednym z małopolskich urzędów pracy.   – Przychodzą do nas studenci, aby się zarejestrować i jednocześnie chcą znaleźć jakieś zatrudnienie. Ale kiedy pracodawca zgłasza się do nas i deklaruje zapotrzebowanie na jakąś liczbę osób, często wymaga pełnej dyspozycyjności. A student jednak nie jest w pełni dyspozycyjny. Automatycznie go to dyskwalifikuje. Zazwyczaj taki warunek stawiają pracodawcy prywatni – mówi Maria. – Rynek pracy jest bardzo nasycony osobami z wyższym wykształceniem lub studentami.

A studenci to przecież nie matki, które w pracy funkcjonują na preferencyjnych warunkach – dodaje. – W naszym urzędzie są stażyści i praktykanci, którzy się uczą. Wiadomo, że urząd ma określone i niezmienne godziny pracy. Mimo to idziemy studiującym na rękę. Jeśli mają zajęcia czy sesję, to po prostu tak organizujemy pracę, żeby mogli w nich uczestniczyć.  

Plusów jednak więcej

  – W tej relacji pracodawca – student wszystko zależy od umiejętności dogadania się. W końcu pracodawcy zależy, żeby mieć kompetentnego i wykształconego pracownika, a studentowi zależy na dobrej pracy – optymistycznie dodaje Aleksandra Rychta. Pomimo minusów i nieraz dużej elastyczności, jaką muszą wykazać się pracodawcy, studentów zatrudniają chętnie i niespecjalnie trzeba ich do tego przekonywać. Z takiego stosunku pracy płyną korzyści dla obu stron.

Pracodawca zatrudniając studenta na umowę – zlecenie, jeśli ten nie ukończył 26 lat, nie ma obowiązku odprowadzania za niego składek ubezpieczeniowych. Student z kolei zyskuje, oprócz wynagrodzenia, doświadczenie i cenny wpis w CV. Kiedyś pracowali tylko studenci zaoczni, teraz trudno znaleźć studenta dziennego, który by sobie jakoś nie dorabiał: czy to na wakacjach, czy łącząc zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin z nauką. Wątpliwości co do zatrudniania studentów nie ma IBM. Firma przekonuje, że to potencjał, w który warto inwestować, ponieważ tak można “wychować” sobie dobrego pracownika.   – W IBM-ie przykładamy wielką wagę do zatrudniania najlepszych specjalistów, dlatego uważamy, że jedną z dróg ich pozyskiwania jest program praktyk dla studentów – mówi Anna Smoter, HR Partner w IBM Polska: – Na tzw. praktyki edukacyjne, zarówno płatne, jak i bezpłatne przyjmujemy studentów wyższych uczelni z dowolnych lat i kierunków studiów.

Nie trzeba posiadać doświadczenia z danej dziedziny, ale ważna jest chęć jego zdobycia. Trwają od 1 do 3 miesięcy. Później, dla najlepszych uczestników istnieje możliwość przejścia wyżej, czyli na praktyki profesjonalne. Na tym poziomie wszyscy praktykanci otrzymują umowy zlecenia lub o dzieło.

Od poziomu II mogą zaczynać osoby, które ukończyły trzeci rok studiów i bardzo dobrze znają język angielski. Jeśli sprawdzą się na tym etapie, to zostaną zatrudnione na stałe. Obecnie w wymianie wiedzy i doświadczeń pomiędzy IBM, a ośrodkami akademickimi, uczestniczy ponad 150 uczelni z całego świata, w tym 31 z Polski – opisuje program praktyk studenckich Anna Smoter.   Anna Chodacka źródło: GazetaPraca.pl

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję