Site logo

Czy na studiach znajdę miłość?

Czym jest miłość wśród studentów? Jak technologia wpływa na relacje pomiędzy partnerami? Czy aplikacje typu Tinder sprawiają, że mamy problem z poznaniem partnera „w realu”? Czy studenci to wieczni imprezowicze, którym nie w głowie miłość? Na te pytania odpowie dr Mirosława Ściupider-Młodkowska, pedagożka społeczna.

Czy miłość jest teraz w „modzie”?

Jeśli modę pojmujemy jako „epidemię na coś” albo poryw, to myślę, że tak. Miłość dziś doczekała się wolności od schematów, konwenansów, oczekiwań społecznych i ta wolność, czy swoboda decydowania, w kim się zakocham i z kim będę dzielił(a) życie, sprawia, że głód i pragnienie miłości, o której rozpisują się eksperci, terapeuci oraz seksuolodzy jest jeszcze silniejszy.

Czym dla studentów jest miłość?

Studenci pierwszego roku nauk społecznych i humanistycznych, z reguły miłość kojarzą z ciepłem rodzinnym. Z kolei studenci, którzy finalizują edukację, częściej pojmują ją w kategoriach zakładania rodziny. Wywiady, które opisałam i zanalizowałam w książce „Miłość w epoce Ja. Studium socjopedagogiczne”, pokazały, że słowa: miłość, wierność, odpowiedzialność są dziś bardzo różnie definiowane, czasem mylone z fazą zakochania… Niemniej studenci są ciekawi współczesnych przemian wokół emocji, intymności, chętnie uczestniczą we wszystkich warsztatach, szkoleniach, fakultetach, które traktują o miłości, zdradzie, bycia parą oraz przemianach w obrębie intymności, i emocjonalności. 

Trudno jest kochać drugiego?

Jeśli rozumieć miłość w kategoriach ofiarowania siebie, a więc przekraczania swojego egoizmu, to nie tylko dla żaków jest to trudne, ale niezwykle konstruktywne i potrzebne każdemu człowiekowi. W czasach indywidualizmu, kiedy wmawia się ludziom, że mogą wszystko, a sukces jest na wyciągnięcie ręki, zbyt dużo uwagi poświęcamy sobie. Niestety zdarza się, że często w wieku studenckim nie jesteśmy gotowi być dla kogoś innego, dzielić wspólną przestrzeń oraz zainteresowania. Dla współczesnych studentów jest to bardzo czasochłonne i wymagające…

I dlatego studenci wolą relacje bez zobowiązań zamiast prawdziwego związku?

Studenci, z którymi dotychczas rozmawiałam na tematy „związkowe” , rzeczywiście lubią eksperymentować w partnerstwie. Oznacza to, że bardzo racjonalnie korzystają z dostępu do dużego pola wybieralności – na portalach randkowych i społecznościowych, zawsze istnieje pokusa „lepszego, atrakcyjniejszego” wyboru. Wielość wyborów bardzo często oznacza jego brak. Powoduje to niejednokrotnie zamęt i zawieszenie albo randkowanie z kilkoma osobami jednocześnie. Studentom trudno jest dokonać trafnego wyboru, mają niezmienne poczucie, że zawsze mogą znaleźć kogoś lepszego na miejsce obecnego partnera. Niestety taka sytuacja rodzi dużą niepewność . Należy także pamiętać, że każda rozpoczęta relacja, czy konwersacja, nawet wirtualna angażuje emocjonalnie, zatem eksperymentowanie, czy flirtowanie, może bardzo dotkliwie ranić. Ciekawe są też kryteria, jakimi młodzi ludzie sugerują się wybierając partnera. Często wybierają pod wpływem gotowych wzorców, czy schematów, które narzuca interfejs randkowy, dostosowując do według własnego stylu życia, hobby, pracy zarobkowej, a także czasu trwania relacji, tego, czy ktoś jest palący/niepalący. Randkowicze wirtualni często poszukują swojego ideału i doskonałości, muszą przemyśleć wszystkie „za” oraz „przeciw”, zapominając, że te schematy, kategorie, tabelaryczne cechy osobowości są dyktowane przez współczesne swatki, czyli portale społecznościowe i randkowe. Brakuje uwewnętrznienia potrzeb i wyborów… 

Jak zostać socjologiem?

Badania związane z analizą relacji międzyludzkich – to jeden z obszarów pracy socjologa. Chcesz zajmować się takimi projektami? Zobacz więcej o studiach socjologicznych.

Czyli studenci szukają partnera „uszytego na miarę”?  

Trochę tak jest. Jeśli mamy taką wybieralność i dostęp do wielu możliwości poznania partnera to dlaczego nie wykreować sobie modelu idealnego i go nie odnaleźć? Studenci często żyją nadzieją, że ich związek będzie super dopasowany. Jeśli tak się nie stanie to znajdziemy sobie innego partnera. Trochę tak jak w supermarkecie albo w bankomacie – daję coś, ale tego samego oczekuję.

Co się dzieje, jeśli nie uda się im znaleźć ideału? Czy studenci weryfikują swoje wymagania względem potencjalnych partnerów?

Oczywiście jest to bardzo indywidualne doświadczenie, do którego potrzeba dużo dojrzałości emocjonalnej. Na studiach jest mnóstwo osób, które są dojrzałe i wiedzą, że związek to kompromis i ogromna praca na rzecz partnera. Budują sobie swoją przestrzeń i dbają o trwałość relacji, jednocześnie często odsuwają moment poznania partnera „na stałe” na późniejsze etapy życia. Moi rozmówcy bardzo często powtarzali, że wiek na studiach to nie jest jeszcze czas na stałą relację, w tym czasie priorytetem jest perspektywa samodoskonalenia oraz rozwoju osobistego, a związek „bez zobowiązań”, czy kilka związków bardzo często stanowią dodatek, ale to oczywiście bardzo indywidualna sprawa.

Wspomina Pani, że na studiach ważne jest samodoskonalenie i rozwój osobisty. Czy przez takie podejście mamy obecnie czasy narcyzmu?

Obecnie żyjemy w kulturze lęku, która najogólniej mówiąc jest społecznym trendem samorealizacji, samorozwoju i inwestycji jednostki w kolejne atrybuty posiadania (ładnych ubrań, dobrej pracy, szybkiego samochodu, przystojnego partnera, kilku kierunków studiów). Wszystkie te wzorce, które docierają do nas z przekazów medialnych, np. intymne historie z życia celebrytów, sprawiają, że młodzi ludzie zaczynają wierzyć w domenę: „selfie ergo sum”. Czyli to jak się zaprezentuję, wyretuszuję, albo brzydko mówiąc sprzedam, to moja inwestycja w siebie i niejednokrotnie jest warunkiem zdobycia uznania, także u partnera. Okazuje się, że zapomina się o chwilowości i ulotności takiego przekazu (niestety często tego typu wzorce miłości popkulturowej, chwilowej, czarującej i niezwykłej, epatują nagością i seksualizmem). Obecnie wmawia się młodym ludziom, że całe bogactwo, w które mogą inwestować to posiadanie, dlatego dochodzi do utowarowienia nawet relacji i związku – to dosyć smutne przekonwertowanie kapitału społecznego na kapitał seksualny, zwłaszcza u kobiet.

Kultura narcyzmu objawia się w wielu sytuacjach życia społecznego, wszyscy niestety padliśmy ofiarą hiperkonsumcjonizmu, infantylizmu, czy fałszywego świata doskonałości. Znamy mitologicznego Narcyza, który przeglądając się „ za karę” w swoim odbiciu nie był szczęśliwy. Nie mógł dzielić tego piękna, którym został obdarzony, z nikim innym, poza samym sobą. Życzę wszystkim studentom, aby nie zapominali o prawdziwej wspólnotowości, aby solidarnie wspierali grupę i dbali o wzajemne relacje. Poczucie wspólnotowości na studiach to początek przyjaźni na całe życie, to budowanie kapitału i kompetencji społecznych, które są coraz bardziej doceniane przez pracodawców, jest to po prostu umiejętność pracy i bycia z ludźmi.

Aktualnie można zaobserwować też duży lęk przed porzuceniem, zwłaszcza u kobiet. U mężczyzn natomiast lęk przed bezużytecznością. Często akademicy pytają, jak to możliwe, że młode osoby z takim potencjałem i wspaniałymi możliwościami, tak często doznają smutku? Otóż efekt uczestniczenia w kodach emocjonalnych, czyli powierzania ekranowi – a nie najlepszej przyjaciółce swoich trosk, niepokojów, stwarza z jednej strony bufor ochronny, bo jesteśmy w tych wyznaniach miłości, smutku, czy złości anonimowi. Z drugiej strony wzbraniamy się przed bliskością, bo np. byliśmy ofiarą hejtu, czyli niczym nieuzasadnionej mowy nienawiści, w tak dużym stopniu obecnej nie tylko w świecie wirtualnym, ale też realnym, przestajemy ufać, zaczynamy kamuflować i reżyserować tylko dodatnie aspekty, chroniąc się przed agresywną opinią innych.

Studenci szukają idealnych partnerów, a czy ich związki są idealne, mam na myśli zdradę?

Kiedyś student 3. roku w rozmowie ze mną zdefiniował miłość jako „najlepsze, najbardziej wzniosłe i najbardziej uskrzydlające uczucie, które daje sens życia”. Po czym rozmowa potoczyła się w kierunku wierności i odpowiedzialności. Usłyszałam wtedy wypowiedź, która brzmiała mniej więcej tak: „wierność to słowo dinozaur – nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, aby ludzie znowu byli sobie wierni, może jakiś kataklizm, albo wojna. Moi rodzice się rozwiedli, prawie wszyscy rodzice moich znajomych zdradzają swoich partnerów. Dziś jest zbyt duża pruderia, łatwość dostępu do nawiązywania kontaktów i relacji przez Internet. To jest zbyt duża pokusa, trudniej jest trwać całe życie z jednym partnerem”. Na fakultecie, który prowadziłam przez kilka lat „Intymność pomiędzy byciem razem a osobno”, studenci jednoznacznie przyznawali, że zdrada emocjonalna jest równie silna i tak samo bolesna, jak zdrada seksualna.

Zdrada u mężczyzn i kobiet wygląda tak samo?

Nie ukrywam, że jest dostrzegalna różnica w rozumieniu zdrady przez mężczyzn i kobiety. Zdrada emocjonalna jest bardziej odczuwalna dla kobiet, aniżeli dla mężczyzn. Jednakże nie oznacza to, że dla mężczyzn nie jest ona bolesna. Po prostu zdrada emocjonalna jest inaczej przeżywana. Mężczyźni potrafią szybciej „pozbierać się” po tego typu poranieniach niż kobiety. Ale mężczyźni, jakkolwiek będący w kryzysie, coraz bardziej dbają o jakość swoich związków, dostrzegają wiele możliwości pomocy: mediatorów, love coachów, terapeutów – chcą i potrafią z niej skorzystać.

Tak więc czym jest wierność w związku?

Wierność to jest obiecanie sobie, że będziemy trwać ze sobą w różnych trudnościach naszego życia. Jeżeli ktoś w tych trudnościach szuka pomocy u osoby trzeciej i rozmawia z nią o intymnym problemie, gdy w związku zaczyna się coś psuć, wówczas partner lub partnerka czują się zdradzonym. W tym momencie możemy już mówić o zdradzie. Uważam, że zdrada niesłusznie definiowana jest wyłącznie jako zdrada seksualna, zanim do niej dojdzie, dużo wcześniej można zauważyć brak zaufania, brak spędzania ze sobą czasu, obojętność, chłód, zmęczenie i poczucie bezradności w zaistniałej sytuacji, czyli wygaszanie uczucia.

Skoro żyjemy w czasach dużej możliwości wyboru partnerów i pruderyjności, to czy studenci uważają zdradę za coś złego?

Młodzi ludzie są bardzo wrażliwi na wszelkie poranienia, w tym na zdradę. Oczywiście uważają ją za zło, nie chcą świadomie ranić swoich partnerów, to, że są prowokowani przez sygnały płynące np. z przekazów medialnych, nie oznacza, że świadomie dążą do chaosu i braku stabilności w swoich relacjach.

A może antropologia kulturowa?

Badaniami związanymi z zachowaniami międzyludzkimi zajmują się także absolwenci etnologii – czyli antropologii kulturowej. Zobacz więcej o tym kierunku.

Skoro tak, to dlaczego zdradzają?

Bardzo trudno jednoznacznie określić, co może być powodem zdrad. Jest wiele rozmaitych czynników, które wpływają na sposób myślenia obecnych studentów. Oprócz czynników psychologicznych takich jak: brak więzi z osobami dorosłymi w dzieciństwie, które mocno rzutują na brak stałości w związkach oraz nieumiejętność budowania stałych relacji. Występują też czynniki społeczno-kulturowe, jest to przede wszystkim nadmiar bodźców i wyborów, o których wspomniałam. Coraz większa pokusa korzystania z dostępnych przekazów pornograficznych, może sprawić, że relacje stają się mniej stałe. Młodzi ludzie często mówią „nic się takiego nie stało, znajdziesz kolejnego/kolejną”, nie był Ciebie wart, (tak jak w reklamie na temat leku positiv, w głębi serca czują stratę, smutek, żal, często muszą skorzystać z fachowej pomocy terapeutycznej, aby się uwolnić od tych negatywnych wspomnień. Inaczej sprawa się ma z miłością toksyczną i neurotyczną, która dopuszcza wszelkie negatywne emocje i sytuacje jak zawiść, zdrady, wzajemne zranienia itp.

Jak w obecnych czasach zmienia się uczuciowość pod wpływem technologii?

To bardzo istotne pytanie, można zaobserwować paradoks… Człowiek jeszcze nigdy w historii nie dysponował taką obfitością dróg i możliwości porozumiewania się i nawiązywania relacji. Możemy poznawać ciekawe osoby z drugiego krańca globu, poprzez e-maile, SMS-y, rozmowy telefoniczne, tweety, posty, wiadomości na czacie, Skype, Facetime, a także spotkania realne. To sprawia, że coraz łatwiej i szybciej przekazujemy sobie różne, często błahe i intymne wiadomości z życia (typu dziś uszyłam kubraczek upiekłam pyszne ciastka i byłam z chłopakiem na koncercie). Z drugiej strony coraz trudniej nawiązujemy prawdziwe relacje i docieramy do głębi kontaktu z drugim człowiekiem. Pedagogika medialna od dawna dostrzega wiele niebezpieczeństw w tym, że świat wirtualny zaczął przy pomocy odpowiednich algorytmów formować i ingerować w nasze relacje i w myślenie ludzi. Ma to ogromny wpływ na sposób życia -technologia potrafi mącić i separować – nigdy nie mamy pewności, jakie emocje kryją się za przekazem symboli i słów napisanych na czatach. Częste wulgaryzmy, emotikony i zabawa słowami w celu podkreślenia flirtu, często z nudy, stają się powodem rozwodów i rozpadów całych rodzin, gdzie oczywiście cierpią nie tylko partnerzy, ale dzieci. Grając w przeróżne aplikacje zabaw miłosnych typu Pairbulding, nigdy nie wiemy w jakim stopniu zaangażowanie, intymność i namiętność jest prawdziwa. Jednym słowem nie jesteśmy jeszcze gotowi emocjonalnie na świadome korzystanie z możliwości, jakie oferuje nam świat wirtualny, a to rodzi spore zamieszanie. Nie wspominając o portalach randkowych, gdzie aż roi się od seksu i pornografii, to jest odrębny temat cyberpornografii, cyberstalkingu, wykorzystania seksualnego nieletnich. Oczywiście obok tych negatywnych i zagrażających sytuacji należy dostrzec wiele pozytywnych aspektów w fakcie, że aż 89% młodzieży korzysta regularnie z portali społecznościowych, oraz randkowych. Osobiście znam pary, które dzięki portalowi randkowemu tworzą długotrwałe i piękne, i rokujące związki. 

A czy bardzo modne ostatnio aplikacje typu Tinder nie sprawiają, że ludzie po prostu boją się zrobić pierwszy krok i powiedzieć przypadkowej osobie „cześć” w miejscu publicznym?

Niestety takie aplikacje bardzo mocno uprzedmiotawiają. Przerażające jest to, że kategoryzujemy ludzi – ładni w prawo,a ci, którzy się nie spodobają na lewo. Jakakolwiek forma kategoryzowania ludzi jest formą uprzedmiotowienia, fragmentaryzacji tożsamości i nietraktowania poważnie relacji. Niestety istnieje zagrożenie, że młodzi ludzie z łatwością poprzez dostępne aplikacje będą uczyć się kategoryzować ludzi na lepszych i gorszych, bezrefleksyjnie. Samo ocenianie ludzi na podstawie wyretuszowanego wyglądu zewnętrznego jest tendencją, która w moim odczuciu zagraża w przyszłości budowaniu poważniejszych relacji, uczy infantylizmu, przytłacza. Młodym ludziom często brakuje odwagi w realnym, codziennym kontakcie, natomiast zza ekranu komputera wszyscy czujemy się odważni, bo anonimowi i dlatego „wszystko nam wolno”, łącznie z ocenianiem, mową nienawiści, krytykowaniem itp. Niestety aplikacje typu Tinder mogą zubażać realne kontakty, czyli je wychładzać.

Czy technologie zmieniają miłość i jak bardzo? 

Trudno jednoznacznie stwierdzić, w jakim stopniu miłość ucierpiała z powodu nowinek technologicznych, a jak bardzo zyskuje. Oczywiście mamy do czynienia ze zjawiskami, takimi jak przyspieszenie i rozgrzewanie seksualności, przy braku gotowości i wychładzania siły uczuć oraz emocji. Dodatkowo uczestniczymy we wszechobecnym voyeryzmie (oglądactwie/podglądactwie), gdzie to, co prywatne stało się publiczne, a to, co publiczne, czyli, np. miejsce zamieszkania silnie strzeżone i zaliczane do sfery intymnej. Należy również zauważyć, że dziś nie tylko młodzież studiująca, ale także osoby dorosłe mają silną potrzebę uznania, lajkowania, bycia docenianym i adorowanym. To wszystko wpływa na związki. Potrzebujemy aprobaty, przysłowiowego „lajka” w życiu codziennym.

Walentynki – czy przez technologie związki i relacje są mniej romantyczne? 

Walentynki są uwielbiane przez młodzież, niezależnie od tego, czy będą skomercjalizowanym, czy zrutynizowanym świętem sentymentalizmu. Czy będą pełne gadżetów i czekoladek oraz restauracji z różami i świecami? Oczywiście istnieją już alternatywy dla walentynek i każdy ma wybór. Pary, które nie lubią tego święta mogą przecież obchodzić „Noc Kupały”. Wybór zależy tylko od wyobraźni. Niewątpliwie zarówno technologie, jak i cała sieć tak zwanych porad „love coacha” rozgrzewają pragnienia bycia oryginalnym i niepowtarzalnym w wyrażaniu uczuć. Studenci lubią spektakularnie wyznawać sobie miłość, wpadają na pomysły ogłaszania swoich zaręczyn, np. na tabloidach w drodze na uczelnię, albo skacząc z dachu wieżowca – akademika, w którym mieszka dziewczyna, Pamiętam, że kiedyś pewien student podczas mojego wykładu – na auli, gdzie przebywało 100 osób, poprosił mnie o mikrofon, aby wyznać miłość – oczywiście pozwoliłam.

Rozmawiał Patryk Cichoracki

dr Mirosława Ściupider-Młodkowska

Dr Mirosława Ściupider-Młodkowska – badaczka zajmująca się relacjami międzyludzkimi i nauczycielka akademicka. Prowadzi zajęcia związane z relacjami rodzinnymi na kierunku pedagogika. Pracuje w Zakładzie Nauk o Edukacji, kaliskiego Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego UAM. Autorka ok. 30 artykułów naukowych oraz książki „Miłość w epoce Ja. Studium socjopedagogiczne”. Od lat bada i analizuje wpływ czynników społeczno-kulturowych na postać doświadczanych i konstruowanych relacji międzyludzkich. Jej przestrzenią naukową są przemiany w obrębie współczesnych relacji intymnych, rodzinnych, przyjacielskich. Ciekawi ją efekt społecznych kontekstów świata ponowoczesnego (w tym promowania indywidualizacji życia, komercjalizacji, rozproszenia i fragmentaryzacji tożsamości, wpływu cyfrowych nośników medialnych na zmiany w relacjach). Żona, mama dwóch uroczych córek, miłośniczka wiosny.

O miłości na pedagogice w Kaliszu

Jak kształtuje się miłość w związkach i pomaga w funkcjonowaniu rodziny – tym m.in. zajmują się studenci pedagogiki w kaliskiej filii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Dr Mirosława Ściupider-Młodkowska wykłada tam przedmioty związane z funkcjonowaniem rodziny.

Koniec artykułu. Może sprawdzisz inne treści?

Sprawdź inne artykuły, które mogą Cię zainteresować

Portal Studia.pl wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci pełnego dostępu do jego funkcjonalności i gromadzeniu danych analitycznych. View more
Akceptuję