Badanie opinii „Czego boją się przyszli i obecni studenci w 2023 roku?” wskazują na niestabilność psychiczną i emocjonalną dużej części młodzieży i młodych dorosłych. Raport z badania przeprowadzonego przez portal Studia.pl był punktem wyjścia do rozmowy o dobrostanie psychicznym młodzieży, przeprowadzonej w TVP3 Poznań
Rozmowę w programie “Wielkopolska Warta Poznania” poprowadził red. Marek Burzyński. Wzięły w niej udział:
- prof. Ewa Mojs, kierownik Katedry i Zakładu Psychologii Klinicznej z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu,
- Aleksandra Smoleń-Waligóra, psycholog z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej w Poznaniu,
- Karolina Lewandowska, ekspertka edukacyjna, wydawca portalu Studia.pl.
Link do całego raportu Czego boją się przyszli i obecni studenci w 2023 roku?” TUTAJ
Czego obawiają się młodzi ludzie?
Marek Burzyński, TVP Poznań
Punktem wyjścia do naszej rozmowy niech będą badania, które przeprowadził portal Studia.pl. Czego boją się studenci i uczniowie w roku 2023? I na to pytanie 59%, czyli prawie 60% odpowiedziało – czy „dam radę” psychicznie i emocjonalnie. To jest jedna z wielu odpowiedzi, bo można było zaznaczyć tych odpowiedzi więcej. Przyznam, że jestem skalą tych odpowiedzi zaskoczony. 60% młodych osób nie wie, czy poradzi sobie z własnymi emocjami, ze zdrowiem psychicznym. I to jest jeden z najważniejszych problemów na nowy rok. Zaskakujące chyba również dla tych, którzy przeprowadzali badanie.
Karolina Lewandowska, portal Studia.pl
To prawda. Dla nas jest to też zaskakująca sytuacja. Nasz portal zajmuje się doradzaniem młodzieży w wyborze kierunków studiów. Zapytaliśmy młodych ludzi, studentów i uczniów liceów i techników, jakie mają obawy związane z wyborem studiów, studiowaniem. Nas też zaskoczyła ta odpowiedź. Kiedy przeprowadzaliśmy jeszcze przed pandemią takie badanie, wówczas najwięcej osób wskazywało na odpowiedź „czy znajdę dobrą pracę po studiach” albo „czy wybiorę właściwy kierunek studiów”. Natomiast tu bardzo zaskoczyło nas to, że młodzież ma takie obawy o swoją kondycję psychiczną. Boją się, czy dadzą radę, czy podołają studiom, i czy w ogóle jest sens na te studia iść.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Przy okazji badań zawsze warto zadać sobie pytanie, na ile te badania oddają rzeczywistość? To zapytajmy praktyków, bo Pani chyba nie jest zaskoczona tymi wynikami, tak jak ci, którzy pewnie na co dzień tymi problemami się nie zajmują.
Aleksandra Smoleń-Waligóra, psycholog z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej w Poznaniu
Tak, rzeczywiście nie. Miejskie Centrum Interwencji Kryzysowej prowadzi również „Telefon zaufania”. Telefon jest anonimowy. Jeszcze rok temu nie zgłaszało się tak dużo osób, młodzieży w kryzysie psychicznym i emocjonalnym. Teraz jednak telefony, można powiedzieć, że się urywają. Jest tego naprawdę wiele. Myślę, że to byłaby praca nawet dla kilku osób.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Pani profesor, a pani jest zaskoczona, jeżeli chodzi o wyniki, czy też tym, o czym mówi pani z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej? Jak to wygląda w praktyce klinicznej? Jak wygląda Pani zdaniem kondycja psychiczna młodych ludzi?
prof. Ewa Mojs, Uniwersytet Medyczny im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu
Absolutnie nie jestem zaskoczona. Myślę, że możemy zacząć od tego, żeby powiedzieć, że jest takie zjawisko, o którym mówimy „transition”, czyli przejście z jednego etapu edukacyjnego do kolejnego, jest sytuacją bardzo trudną dla młodzieży. I to zjawisko znamy, opisujemy, badamy od wielu lat. Natomiast dla nas, to jest ważne, że wzrasta duża liczba osób doświadczających trudności związanych z przejściem z tego jednego etapu do drugiego. Z drugiej strony, korzystne jest to, że młodzi ludzie po prostu o tym mówią w sposób otwarty, świadomy, mówią, że boją się pewnych trudności, które realnie widzą, że przed nimi stoją.
Co to jest “pokolenie płatków śniegu”?
Marek Burzyński, TVP Poznań
Pani profesor mówi o tym, że to jest moment przejścia z jednej części życia do drugiej. Pani Karolino, co jeszcze poza momentem wyboru przyszłości wpływa na ich psychikę?
Karolina Lewandowska, portal Studia.pl
Jak wspomniałam, wcześniej, ważne było dla kandydatów to, że zaczynają studia, że wybierają nową drogę dla siebie i też to, czy te studia dadzą później odpowiedni zawód i odpowiednie zarobki. Natomiast teraz pojawiły się zupełnie nowe obawy wynikające z dosyć kruchej kondycji psychicznej dużej części młodzieży i młodych dorosłych. Mówimy ostatnimi czasy o pokoleniu płatków śniegu, które wchodzi właśnie na rynek edukacyjny, jeżeli chodzi o studia oraz na rynek pracy. To młodzież, która jest bardzo delikatna psychicznie. Wydaje im się, że są bardzo wyjątkowymi osobami, ale z drugiej strony, kondycja psychiczna jest bardzo krucha. Dodatkowo w 2022 roku pojawiło się wiele nowych obaw, np. obawa, czy nie wybuchnie wojna w Polsce – w związku z wybuchem wojny w Ukrainie. Doszła obawa o to, czy poradzę sobie na studiach, jeżeli chodzi o kwestie finansowe. Czy rodziców będzie stać na to, żeby pomóc mi w studiowaniu, czy znajdę stancję i czy studia będą dla mnie w ogóle możliwe do podjęcia.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Co świadczy o tym, że młodzież jednak interesuje się tym, co dzieje się dookoła. Wynika z tego, że jednak dużo czasu młodzi ludzie spędzają w sieci i interesują się informacjami ze świata. Są żywo zainteresowani tym, co się dzieje wokół, życiem pozawirtualnym.
Czy młodzi ludzie boją się teraz samodzielności?
Aleksandra Smoleń-Waligóra, psycholog z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej w Poznaniu
Myślę, że do wszystkich nas napływają niepokojące informacje. Tak jak pani profesor powiedziała, podjęcie studiów to jest nowy etap, kolejny rozdział. Może być to sytuacja kryzysowa dla takiej osoby o kruchej psychice. Większość pewnie poradzi sobie z tym kryzysem naturalnie, swoimi własnymi zasobami. Jednak sytuacja teraz jest o tyle szczególna, że mieliśmy pandemię. Była izolacja, osoby nie przebywały w dużych grupach, były bardziej zamknięte. Myślę, że to też potęguje obawy związane z rozpoczęciem tego nowego, bardziej samodzielnego etapu. Kiedy młody dorosły będzie musiał sobie radzić bardziej samodzielnie, już bez pomocy rodziców.
Karolina Lewandowska, portal Studia.pl
Właśnie to, o czym Pani mówi, też jest zauważalne u młodych ludzi. Zdarza się na przykład, że student ma problem, żeby wykonać telefon na uczelnię. Jeżeli ma jakąś sprawę, jakiś problem do załatwienia – ten telefon wykonują za niego rodzice. Izolacja w pandemii, która dotknęła młodzież, spowodowała, że mają problem z relacjami nawet między sobą. Młodzież woli nagrywać informacje głosowe w komunikatorach niż np. bezpośrednio ze sobą porozmawiać albo zadzwonić. Chociażby porozmawiać na głos przez komunikator, z którego i tak korzystają.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Pani profesor, czy nauka zdalna i izolacja, w opinii przyspieszyła pewne procesy, które i tak jakoś się uzewnętrzniają?
prof. Ewa Mojs, Uniwersytet Medyczny im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu
Na pewno przyczyniła się do tego, że taka duża grupa młodzieży znajduje się w tak słabej kondycji psychicznej. To na pewno, ale musimy też o tym pamiętać, że tego typu zmiana, wzrost lęków, wzrost niepokojów młodzieży, jest uwarunkowana wieloma czynnikami. Wpływ mają czynniki środowiskowe, zmiana, niepewność sytuacji, w której przychodzi nam żyć, dotyka nas wszystkich, nie tylko młodzież, ale również osoby dorosłe. My też przecież nieustannie rozmawiamy. To nasi rodzice myślą o tym, gdzie zbudować schron, gdzie „w razie W” można by się ewentualnie schować. Nawet dostają ulotki dotyczące tego, jakie rzeczy trzeba gromadzić, żeby przetrwać wojnę. Ta niepewność środowiskowa, to jest też i niepewność ekonomiczna. Pytanie, jakie studia wybrać, żeby dostać pracę, żeby ta praca była satysfakcjonująca finansowo. Żeby było najzwyczajniej w świecie, za co żyć. Bo na razie młodzież nie widzi tej przyszłości. A już takiej idei emigracji do krajów, gdzie trzeba bardzo ciężko pracować, żeby cokolwiek mieć, to już też specjalnie nie ma. Natomiast musimy jeszcze zwrócić uwagę na to, że do tych czynników należy dołożyć element dużego osamotnienia. Młodzież tak naprawdę w okresie pandemii została sama, bez swoich rodziców. Trzeba to jednoznacznie powiedzieć, bo rodzice sami zaczęli mieć bardzo poważne problemy, problemy zawodowe, problemy relacyjne. Gdzieś nagle wszyscy jesteśmy zamknięci w bliskim otoczeniu, jesteśmy z ludźmi, których tak naprawdę na co dzień nie znamy albo byliśmy skonfliktowani. Młodzież była zamknięta w pokoju, musiała robić lekcje drogą zdalną. No i była zostawiona sama sobie, bo rodzicom poniekąd było też to na rękę, że młodzież siedzi przy komputerze i teoretycznie pracuje. A co tam młodzież robiła? Niestety też trzeba powiedzieć, że bardzo mocno rozwijały się tam fale hejtu. I jeśli człowiek wchodzi w takie trudne sytuacje, obciążające, przy braku odpowiedniego wsparcia, czy to ze strony rodziców, czy innych dorosłych, nie ma odpowiednich kompetencji i zasobów osobistych, to należy się spodziewać, że różnego rodzaju problemy psychologiczne będą narastać.
Z czego wynika kruchość “pokolenia płatków śniegu”?
Marek Burzyński, TVP Poznań
Skoro mamy problem pokoleniowy, to może warto zastanowić się, dlaczego ten problem jest? Dlaczego to pokolenie jest właśnie “pokoleniem płatków śniegu”? Przecież każde pokolenie borykało się z jakimiś problemami. Wiadomo, jaka sytuacja była za PRL-u. Transformacja ustrojowa w wielu środowiskach była też przecież dramatyczna. Lata dziewięćdziesiąte też nie były dla wielu osób łatwe. A jednak takich problemów nie było, przynajmniej nie mówiło się o tym albo nie było takiej skali, takich badań. Co zatem się stało, że teraz ten problem jest tak widoczny?
Karolina Lewandowska, portal Studia.pl
Myślę, że wcześniejsze czasy po prostu nas hartowały. W jakiś sposób hartowały dorastającą młodzież. Rodzice uczyli nas tego, jak sobie w życiu trzeba radzić. Pokazywali, że trzeba różne problemy pokonywać. Natomiast teraz w “pokoleniu płatków śniegu” jest tak, że kiedy rodzice mają lepszą sytuację, chcą dzieciom dać wszystko, co najlepsze. I można powiedzieć, że podają im to wszystko na tacy. W związku z tym mamy sytuację, że dzieci myślą, że wszystko będą mieć gotowe, będą mieć podane „na tacy”. Z drugiej strony pandemia spowodowała, że nie ma zahartowania w relacjach międzyludzkich u młodzieży. My jako dorośli, już niejeden problem przeżyliśmy i przetrwaliśmy i w jakiś sposób psychicznie jesteśmy uodpornieni. Natomiast dla nich sytuacja pandemii była bardzo trudną sytuacją. Moment dojrzewania, który jest bardzo ważny dla dzieci, oni przechodzili w czasie izolacji i nie mieli między sobą bezpośrednich kontaktów. Nawet mówi się o tym, że pierwsze miłości, które się przeżywa w wieku lat „nastu”, możliwe, że w jakiś sposób ich ominęły. Myślę, że właśnie czasy pandemii, również takiego odizolowania, spowodowały, że psychika jest bardzo krucha. A z drugiej strony ważne jest też to, że młodzież nie bała się zaznaczać tej odpowiedzi w badaniu, że jest świadoma tego kruchości swojej psychiki. Możliwe, że będziemy musieli przygotować specjalne programy, które będą wzmacniać odporność psychiczną i pomagać młodym ludziom.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Czyli młodzież nie wstydzi się tego rodzaju problemów, ale z drugiej strony wskazuje, że to jest rzeczywisty problem, być może taki, na który jeszcze kilkanaście lat temu nikt spośród tych młodych ludzi nie zwróciłby uwagi. Te wyzwania nowego roku, czy w ogóle wejścia w dorosłość, pewnie traktowaliby trochę inaczej.
Aleksandra Smoleń-Waligóra, psycholog z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej w Poznaniu
Myślę, że w mediach społecznościowych jest wizerunek idealnego życia, któremu ciężko z jednej strony sprostać i przez to też może narastać frustracja wśród młodzieży. Bo nie wszystko dostaną po prostu podane na tacy od razu. Z drugiej strony to, co Pani powiedziała też o wychowaniu, że rodzice często trzymali dzieci pod kloszem, usuwali im kłody sprzed nóg. I młodzież nie miała szansy zmierzyć się z przeciwnościami losu, żeby teraz po prostu czerpać ze swoich doświadczeń, inaczej poradziliby sobie w różnych sytuacjach dostosowanych do swojego wieku.
Czy rodzice dają odpowiednie wsparcie?
Marek Burzyński, TVP Poznań
Pani profesor sygnalizowała wyraźnie, że chciałaby się włączyć także w tym temacie. Zatem słuchamy.
prof. Ewa Mojs, Uniwersytet Medyczny im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu
Tak ad vocem. Ponieważ pracuję już 27 lat w zawodzie jako psycholog praktyk, mogę z pewnej perspektywy czasowej ocenić tę sytuację. Są inne sytuacje problemowe, z którymi przychodzili kiedyś, z którymi przychodzą teraz – młodzież, dzieci, ich rodzice. Jeszcze wiele lat temu, problemem, który był w relacjach rodzicielskich, był problem postaw rodzicielskich. Były one nadmiernie restrykcyjne, surowe. Były problemy z okazywaniem miłości, „krótkiego sznurka” i tak dalej. W tej chwili, co widzę, największym problemem jest grzech zaniedbania rodziców. I tu można śmiało zapytać tak. Dziecko chodziło do gimnazjum, a teraz chodzi do liceum. Ilu rodziców chodzi na wywiadówki wtedy, kiedy dziecko jest w liceum? To nadal jest dziecko, które potrzebuje odpowiedniego wsparcia. Przepraszam bardzo, chodzą rodzice na pierwszą wywiadówkę. Ewentualnie w czwartej klasie liceum, kiedy chcą się dowiedzieć coś o maturach, dlaczego one są takie straszne i tyle. A tak naprawdę musimy też pamiętać, że okres dojrzewania, dorastania jest takim okresem w życiu człowieka, który jest okresem najtrudniejszym. I wtedy tak naprawdę człowiek potrzebuje największego wsparcia również ze strony rodziców, rodziny. A nie tylko rówieśników, bo wiemy, że z tym wsparciem rówieśniczym, również z racji zmieniających się czasów, jest po prostu bardzo słabo.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Czyli rozumiem pani profesor, że rodzice wycofali się trochę ze swojej roli i to jest tutaj jakaś przyczyna problemów?
prof. Ewa Mojs, Uniwersytet Medyczny im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu
Skupili się na własnych problemach i na własnych sprawach. Na problemach swoich relacyjnych, problemach zawodowych, problemach finansowych, które w tej chwili też ich dotykają z różnych powodów. No i młodzież została sama. I potem pojawia się komunikat ze strony dziecka: „mama, umów mnie do psychologa”. No i co się dzieje? Wielki strach ze strony matki czy ojca: „ale po co ci?”. Nie chcę tutaj używać niecenzuralnych słów, którymi na przykład może być skomentowana taka potrzeba. Zamiast powiedzieć: „fantastycznie” i pomyśleć sobie, że trzeba opanować swoje lęki. Być może podczas tych spotkań się okaże, że jestem niezbyt doskonałym rodzicem, ale tak naprawdę dziecko dostanie najlepszą, profesjonalną pomoc w odpowiednim momencie, kiedy nie jest za późno.
Marek Burzyński, TVP Poznań
To w takim razie, czy rodzice mają postrzegać pójście do psychologa trochę jako swoją porażkę? Może to też sprawia, że unikają tego typu pierwszego kontaktu, takiej pomocy?
Karolina Lewandowska, portal Studia.pl
Myślę, że dla pokolenia rodziców, pójście do psychologa jest jeszcze taką, można powiedzieć, traumą. Tak jak pani profesor zauważyła, to jest pewien problem. Natomiast uważam, że na pewno nie powinno być to tak postrzegane. Jeszcze, o czym też wspomniała pani profesor, to zaniedbanie może się pogłębiać w związku z tym, że rodzice są coraz bardziej zapracowani. A w dobie kryzysu i rosnącej inflacji, pewnie będą pracować jeszcze więcej. Bo trzeba w jakiś sposób zapewnić podstawowe warunki bytowe, podstawowe warunki do życia. Natomiast tego czasu na relacje będzie coraz mniej. Uważam, że nie powinniśmy wstydzić się tego, że trzeba z takiej pomocy kogoś z zewnątrz skorzystać.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Mówiła pani, że młodzież korzysta z telefonu zaufania? Wydaje się to być taki instrument trochę archaiczny. Młodzież głównie operuje dzisiaj w internecie. Telefon zaufania nie jest przecież niczym nowym. Jak on funkcjonuje? Zatem czy on się urywa? To jest jakaś „gorąca czerwona linia” w Poznaniu, jeżeli chodzi o ten telefon zaufania?
Aleksandra Smoleń-Waligóra, psycholog z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej w Poznaniu
Tak, zdecydowanie, jest bardzo wiele telefonów. Często młodzież zwraca uwagę na to, że nie mają osoby bliskiej wokół siebie, takich bardzo wartościowych, głębokich relacji. Może też pojawia się wstyd, niechęć do mówienia o swoich problemach z bliskimi. Łatwiej jest się przed taką osobą otworzyć, która raz, że jest specjalistą, a dwa, że jest osobą nieznajomą. Dlatego podczas budowania takiej odporności psychicznej tak ważne są relacje. Żeby one były głębokie i to zarówno z rodzicami, jak i po prostu z przyjaciółmi.
Z czego wynikają próby samobójcze uczniów?
Marek Burzyński, TVP Poznań
W praktyce: dzwoni osoba z problemem. Po pierwsze jakim problemem, a po drugie jak można takiej osobie pomóc – przez telefon?
Aleksandra Smoleń-Waligóra, psycholog z Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej w Poznaniu
To już zależy właśnie od rodzaju i skali problemu. Ponieważ telefony są różne. Kryzysy związane z wchodzeniem w nowy etap mogą mieć różne nasilenie. Może to być kryzys nawet suicydalny. I myślę, że po prostu psycholog „na telefonie zaufania” jest na tyle wyszkoloną osobą, praktykiem, że po prostu wie, jak zaradzić tym sytuacjom. Ewentualnie wie, gdzie dalej pokierować i jaka pomoc będzie najbardziej odpowiednia dla danego problemu.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Pani profesor, usłyszeliśmy – kryzys suicydalny, czyli po prostu próby samobójcze. To jest częsty problem także w praktyce klinicznej? I w związku z tym od razu pytanie – czy podjęcie takiej próby, to jest chęć zwrócenia uwagi na siebie, krzyk rozpaczy? Czy to jest rzeczywiście próba definitywnego rozwiązania swoich problemów?
prof. Ewa Mojs, Uniwersytet Medyczny im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu
Trudno na to pytanie, panie redaktorze, jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno powiemy tak, że próba samobójcza jest bardzo poważna. I że musimy ją bardzo poważnie traktować: jako realny zamiar odebrania sobie życia. I jeśli takowa sytuacja się zdarzy, musimy zabezpieczyć zarówno osobę, jak i jej środowisko. Żeby kondycja psychiczna osoby, która podejmuje próbę samobójczą, w tym wypadku niedokonaną, się poprawiła. Ale też, żeby zadbać o kondycję psychiczną środowiska, do którego, jakby nie było, po hospitalizacji, ta osoba wróci. To jest bardzo ważna rzecz. Ponieważ kryzys suicydalny, to już jest taki stan psychologiczny, w którym człowiek dąży do tego, żeby rozwiązać swoje problemy. I znajduje rozwiązanie, w którym to rozwiązaniu uwzględnia odebranie sobie życia. W taki, czy inny sposób. I tutaj mówimy o realnym zagrożeniu. Według najbardziej aktualnych danych, prób samobójczych w Polsce (od stycznia do października 2022 r.) było ponad 1700. Czyli można obrazowo powiedzieć, realnie było zagrożenie, że w ciągu roku znika małe miasteczko z powierzchni Polski. I trzeba bardzo realnie myśleć o tym zagrożeniu. Natomiast jest jeszcze jedna rzecz, która pojawia się, zanim pojawi się kryzys suicydalny, mianowicie myśli samobójcze, które ma jedna trzecia młodzieży, nastolatków, nieco mniej dzieci. I też trzeba o tym wiedzieć. I fajnie jest, bardzo dobrze, jeśli młodzież potrafi się tym podzielić z kimś, do kogo ma zaufanie. Czy to będzie psycholog, czy to będzie, daj Boże rodzic, czy to będzie ktoś zaufany, bo jest temat, o którym można rozmawiać. Myśląc o tym, skąd te myśli się pojawiły, czy one są częścią, powiedzmy, rozwoju człowieka, jego moralności, duchowości, jakkolwiek? Czy są pewnym symptomem tego, że coś w życiu niedobrego się zaczyna u niego dziać, gdzie traci być może nadzieję na życie i na dobre rozwiązania swoich problemów? To jest bardzo ważna rzecz, o której trzeba pamiętać. Każda próba samobójcza musi być bardzo poważnie traktowana i nie możemy myśleć o tym, że jeśli to jest sposób na zwrócenie na siebie uwagi, czy odwrócenie uwagi od czegokolwiek, że możemy to w jakiś mniej poważny sposób traktować.
Marek Burzyński, TVP Poznań
Ja dopytam jeszcze: ale gdzie szukać w takim razie przyczyn? Mówiła pani profesor o tym, że rodzice się trochę wycofali ze swoich ról. Więc wydaje się, że ta presja rodzicielska, presja otoczenia na młodego człowieka, na jakieś osiągnięcia, które on miał, powinien się wykazywać, jest mniejsza, niż była jeszcze kilkanaście lat temu. Czyli co? W takim razie tutaj młodzież jakiegoś braku sensu życia upatruje i stąd decyduje się na taki krok? Czy innych przyczyn należy szukać?
prof. Ewa Mojs, Uniwersytet Medyczny im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu
Niekoniecznie. W kwestii rodzicielskiej to widzę takie zagrożenie, że z jednej strony oczywiście rodzice się wycofują, nie dają odpowiedniego wsparcia, ale oczekiwania to bardzo mocno rosną. Rodzice mają oczekiwania, żeby ich dzieci osiągnęły znacznie więcej niż oni sami. Ale teraz tak: wysokie oczekiwania, niewystarczające wsparcie, to już robi się sytuacja problemowa. I takie poczucie, że „nie dam rady, nie sprostam, nie spełniam oczekiwań rodziców, dziadków, kogoś, kto do tej pory był bardzo ważny w moim życiu”. Oczywiście to jest tylko część prawdy, bo myślę, że trzeba pamiętać również, że młodzież funkcjonuje nie tylko w środowisku rodzinnym, ale przede wszystkim funkcjonuje w środowisku rówieśniczym. I to środowisko rówieśnicze, kontakty, które w tej chwili stały się kontaktami typowo internetowymi, jest też źródłem bardzo silnego hejtu. Takich komunikatów, które są komunikatami krzywdzącymi, z którymi nic nie można zrobić. Ten hejt może się wyrażać w postaci zachowań agresywnych, obśmiewających na forum grupy, albo z drugiej strony wykluczających. Bo tworzy się jakaś grupa, grupeczka, podgrupa w klasie i w pewnym momencie wyklucza się kogoś. A kara przez zapomnienie, kara przez wykluczenie, jest jedną z gorszych kar w naszym życiu. Bo przecież to jest nasza ważna potrzeba: bycia docenionym, zauważonym. Potrzeba uznania społecznego jest niesłychanie ważna. I w tym momencie, hejt związany z negatywną reakcją na nas, na naszą inność, na to, że być może nie spełniamy czyichś oczekiwań, ale również wykluczanie, zapomnienie, są straszną karą. Wywołuje ona bardzo silne emocje, negatywne, poczucie nieadekwatności, bycia nie w tym miejscu, w którym się chce i różnego rodzaju zawody emocjonalne, które również dzieją się w relacjach rówieśniczych. Proszę zobaczyć, mam nadzieję, że moje przedmówczynie, koleżanki ze spotkania, również przyznają mi rację, że patrzymy też na transformację relacji między ludźmi. Mam wrażenie, że relacje rówieśnicze mają charakter bardzo pobieżny. Powiedzmy: dziewczyna z chłopakiem zaczynają ze sobą chodzić, sprzyjać sobie – jakby można powiedzieć dawniej. Idą razem do kina, umawiają się na jakiś konkretny film. Chłopak mówi „eee nie, wolę iść na “Niebieskie małpy”. A dziewczyna mówi: „ej, to nie!”. I wysyła esemesem komunikat, że „już się rozstaliśmy”. Dla jednej osoby w takiej relacji może tak być, że ma do niej podejście bardzo lekkie: „że dzisiaj jest, jutro nie ma”, ale druga strona może tę relację traktować bardzo poważnie. I z tego powodu też pojawia się bardzo dużo rozczarowań, takich negatywnych reakcji, poczucia wielkiego osamotnienia. Bardzo trudno teraz zbudować prawdziwe, głębokie, oparte na zaufaniu relacje.